Ubrani po cywilnemu funkcjonariusze służb bezpieczeństwa starli się w Sanie z przeciwnikami reżimu. Do rozpędzenia demonstracji użyli ostrej amunicji, gazu łzawiącego, armatek wodnych i pałek, rzucali też kamieniami w uczestników marszu.
Jedenaście osób ma rany postrzałowe (według dpa - 10), w tym jedna osoba w głowę, a dziesiątki innych podtruło się gazem łzawiącym lub zostało poturbowanych przez uciekających w panice demonstrantów - poinformował lekarz opatrujący rannych w prowizorycznym punkcie pierwszej pomocy.
Do starć między oddziałami gwardii prezydenckiej a demonstrantami doszło również w położonym na południu mieście Taizz. Trzy osoby zostały poważnie ranne, dziesiątki dusiły się gazem łzawiącym - poinformował działacz Nouh al-Wafi.
Do wielotysięcznych demonstracji doszło też w innych dużych miastach - w Ibb, Hudajdzie i Hadramaut. W Adenie na południu kraju normalne życie całkowicie ustało - nie działają urzędy, szkoły ani sklepy. Demonstranci podpalili pojazd i opony, niektórzy siedzieli na głównych drogach, blokując przejazd.
Fala demonstracji w Jemenie została zainspirowana podobnymi wystąpieniami m.in. w Tunezji i Egipcie, które doprowadziły do ustąpienia przywódców tych krajów: Zina el-Abidina Ben Alego i Hosniego Mubaraka.
Salah, będący u władzy od 32 lat, zapowiedział, że odejdzie w 2013 roku, kiedy skończy się jego kadencja. Ogłosił, że nie będzie próbował przekazać władzy synowi.