"Wolelibyśmy, aby Białoruś ewoluowała w stronę demokracji, a nie od demokracji" - powiedział minister Sikorski na konferencji prasowej. Według niego, chyba wszyscy potępiają "prowokacyjne wyroki", które zapadają w stosunku m.in. do byłych kandydatów na prezydenta.
"W sąsiedztwie Europy obowiązuje zasada "Więcej za więcej", ale także zasada "Mniej za mniej" i dlatego apeluję do władz białoruskich o opamiętanie i zawrócenie ze złej drogi" - mówił.
Z kolei rosyjski szef dyplomacji Siergiej Ławrow podkreślił, że rosyjski resort spraw zagranicznych wydał oficjalne oświadczenie negatywnie oceniające to, co się dzieje na Białorusi. Jak mówił, Rosja apelowała do władz Białorusi, aby wykonywała zobowiązania międzynarodowe w kwestii poszanowania praw człowieka.
Odnosząc się do ewentualnych sankcji gospodarczych, które może nałożyć na niektóre firmy białoruskie Unia Europejska, powiedział, że wprowadzenie ich "nie będzie sprzyjało osiąganiu tych wyników, o które chodzi, ponieważ jesteśmy przekonani, że przy wszystkich okolicznościach, nie izolacja, a wręcz przeciwnie, angażowanie będzie sprzyjało wprowadzeniu reform gospodarczych".
Sikorski powiedział, że kwestie wprowadzenia "punktowych restrykcji", które mogą być nałożone na firmy białoruskie, będzie dyskutowana w poniedziałek w Brukseli.
Z kolei szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle ocenił, że wyroki przeciwko białoruskim opozycjonistom są nie do zaakceptowania. "Tutaj wykonano wolę prezydenta Łukaszenki" - oświadczył.
Przypomniał, że razem z Sikorskim z grudniu ubiegłego roku przed wyborami prezydenckimi złożył wizytę na Białorusi. "Jesteśmy nie tylko oburzeni politycznie, jeśli chodzi o te wyroki, jesteśmy po prostu zszokowani" - podkreślił, zwracając uwagę, że chodzi o ludzi, którzy walczyli o wolność i demokrację.