"Skoro teraz już znajduję się tutaj, proszę, by spełnione zostały moje żądania: odpowiednia pomoc medyczna, możliwość spotkania z rodziną - żoną i synem, a także z adwokatem. W przeciwnym razie powstrzymam się od przyjmowania lekarstw, które mam ze sobą, i nie będę jadł posiłków, które mi przynosicie" - ogłosił Mladić. O jego żądaniach pisze serbska gazeta "Blic".
Według gazety, Mladić nie choruje na raka, jak sugerują niektóre media. Wciąż za to cierpi na dolegliwości związane z wylewami, które przeszedł w 1996 i 2008 roku. W związku z tym ma sparaliżowaną jedną rękę.
Serbowie, sądzeni przez Międzynarodowy Trybunał ds. zbrodni wojennych w byłej Jugosławii, domagają się oddelegowania serbskich lekarzy, którzy mieliby dbać o ich leczenie. Prośba ta jest rozpatrywana.
Trybunał przedstawił Mladiciowi 11 zarzutów, w tym zbrodni wojennych, ludobójstwa, zbrodni przeciw ludzkości. Generał odmówił wydania oświadczenia o tym, czy przyznaje się do winy. Poprosił o czas do namysłu.