Doradca burmistrza Londynu ds. technicznych sądzi, że policja powinna wymusić zamknięcie usługi BBM (BlackBerry Messenger), która umożliwia użytkownikom rozsyłanie zakodowanych wiadomości, a tym samym niemożliwych do monitorowania przez policję.
Nieoficjalne doniesienia sugerują, że uczestnicy zajść porozumiewają się między sobą z pomocą BBM. Policja przyznała, że monitoruje wiadomości zamieszczane na portalach społecznościowych Facebook i Twitter, by wyłapać podżegaczy.
Według policji, rozruchy w kilku miastach miały charakter sporadyczny. Zajścia prowokowały głównie stosunkowo nieliczne grupy w różnych miejscach, co wymuszało rozdzielanie sił policyjnych. Aresztowano ok. 130 osób.
Podobnie jak wcześniej w Londynie podpalano samochody, rozbijano szyby wystawowe, rozkradano sklepy. W Manchesterze przy głównej ulicy handlowej spalono sklep mody Miss Selfridge. W Birmingham zamknięto dworzec autobusowy przenosząc punkt odjazdu autobusów w inne miejsce.
O zajściach mówi się, że były naśladownictwem wcześniejszych zajść w Londynie i miały podłoże chuligańskie. Uczestniczyła w nich głównie młodzież z opaskami na twarzach i kapturach na głowach.
W Londynie, gdzie porządku pilnowało 16 tysięcy policjantów, w nocy z wtorku na środę było względnie spokojnie. Do tej pory aresztowano tam 685 uczestników trzydniowych zajść, w tym 21-letniego sprawcę podpalenia domu meblarskiego Reeves w dzielnicy Croydon w poniedziałek.
Policja opublikowała pierwszą partię fotografii uczestników zajść zarejestrowanych przez kamery uliczne i apeluje do opinii publicznej o pomoc w ich rozpoznaniu.
W niektórych dzielnicach Londynu m. in. Southall, licznie zamieszkałej przez imigrantów z subkontynentu indyjskiego, okoliczni mieszkańcy zorganizowali się w grupy samoobrony na wzór tych, które dzień wcześniej utworzyli Kurdowie w dzielnicy Dalston.
Duże straty w wyniku zajść poniósł przemysł muzyczny na skutek spalenia ośrodka dystrybucji Sony w Enfield w płn. Londynie. Z centrum korzystały znane wytwórnie muzyczne w tym XL i Domino. Przechowywano w nim płyty CD, DVD oraz dyski do konsoli PlayStation.
Rozruchy uliczne uaktywniły skrajnie prawicową grupę Angielską Ligę Obrony (EDL). Jej przedstawiciel Stephen Lennon w wypowiedzi cytowanej przez AP zagroził, że EDL położy kres rozruchom, skoro policja sobie nie radzi.