We Włoszech do szeregów pokojowo nastawionych demonstrantów przeniknęli chuligani i skrajni anarchiści, którzy na via Cavour oraz innych ulicach w centrum Wiecznego Miasta siali zniszczenie. Podpalali samochody, atakowali kijami i prętami witryny banków oraz sklepów. Rzucali butelkami i ładunkami wybuchowymi domowej roboty w kierunku policji. Zniszczone zostały biura ministerstwa obrony.
Policja podjęła interwencję, by powstrzymać atakujących oraz zahamować starcia, które według telewizji RAI News przypominają niedawne gwałtowne wydarzenia w Grecji. Sami manifestanci próbowali wcześniej powstrzymać chuliganów i wandali. Doszło między nimi do starć. Jeden z demonstrantów został ranny w twarz.
We włoskiej stolicy wszystkie siły bezpieczeństwa zostały postawione w stan najwyższego pogotowia.
W całej Hiszpanii zaplanowano demonstracje w ponad 60 miastach. Największe protesty oczekiwane są wieczorem w stolicy kraju, gdzie ich uczestnicy mają zakleić sobie usta nalepkami z wizerunkiem euro.
W miasteczku Soria, w północnej Hiszpanii, ponad 350 osób przedstawiło "Drogę Krzyżową" na znak protestu przeciwko nadużyciom instytucji finansowych.
W Barcelonie kilkudziesięciu protestujących okupuje szpitale i niektóre wydziały uniwersytetu, aby zaprotestować przeciwko rządowym cięciom budżetowym na usługi zdrowotne i edukację publiczną. "Od oburzenia do działania. Nasze życie albo ich korzyści" - głoszą transparenty wywieszone przez protestujących.
Pięć kolumn manifestantów wyszło w południe z różnych punktów Madrytu i miejscowości spoza stolicy. Około godz. 18 spotkają się na centralnym Placu Cibeles, gdzie obecna jest już policja, a następnie rozpoczną marsz na Puerta del Sol.
Plac ten był zajęty w maju i czerwcu przez miasteczko namiotowe, które stało się centrum ruchu "oburzonych" lub "Ruchu 15 Maja", od daty jego rozpoczęcia w Madrycie.
Na sobotę zwołany jest tutaj tzw. flash mob, czyli zbiorowe, spontaniczne wydarzenie, którym ma być "niemy krzyk". Uczestnicy protestów zakleją sobie usta nalepkami z wizerunkiem euro lub dolara.
Następnie odbędzie się na placu "zgromadzenie ogólne", podczas którego uczestnicy przeanalizują przyszłość swojego ruchu. Według organizatorów, zebranie potrwa do niedzieli rano.
Udział w hiszpańskich demonstracjach potwierdziło ponad 60 miast w Hiszpanii. Sobotnie protesty zorganizowano pod hasłem: "Zjednoczeni dla Globalnej Zmiany".
Ruch "oburzonych" narodził się pięć miesięcy temu w Hiszpanii i nabrał globalnych rozmiarów. "Pozostajemy w kontakcie dzięki sieciom społecznościowym - powiedziała jedna z rzeczniczek należącej do ruchu platformy Democracia Real Ya (Prawdziwa Demokracja Teraz).- Jesteśmy jak rzeka. Nie chcemy przewodzić, ale powiększać się. Wszyscy mamy powody, aby wyjść na ulice".
W Hiszpanii niezadowolenie społeczne związane jest m.in. z ogromnym bezrobociem, które osiągnęło najwyższy wskaźnik w całej strefie euro - ponad 21 proc. Wśród młodych Hiszpanów do 24 lat wskaźnik ten jest jeszcze wyższy i wynosi 45 proc.
Przed anglikańską katedrą św. Pawła w Londynie zebrał się w sobotę kilkusetosobowy tłum, by zaprotestować przeciwko bankierom i praktykom międzynarodowych korporacji. Do uczestników protestu "oburzonych" przemówił założyciel portalu WikiLeaks Julian Assange.
"Ludzie wysyłani są do Guantanamo w imię rządów prawa, a pieniądze prane na Kajmanach i w Londynie po to, by rządom prawa stało się zadość" - powiedział ironicznie, nawiązując do zarzutów wobec uczestników protestu, że łamią prawo. "Temu ruchowi (protestu przeciwko kapitalistycznym ekscesom - PAP) nie idzie o zniszczenie prawa, lecz o konstrukcję (nowego) prawa" - dodał.
Policja nakazała Assange'owi zdjęcie maski, w której przyszedł na wiec.
Dokładną liczbę uczestników protestu trudno oszacować ze względu na szczelny policyjny kordon uniemożliwiający osobom na placu opuszczenie go, a ludziom poza nim wejście na plac. Plac przykatedralny wybrano na miejsce protestu, ponieważ w pobliżu znajduje się siedziba giełdy AIM, na której notowane są głównie małe i średnie spółki, także zagraniczne, a także dlatego, że blisko stamtąd do City, gdzie jest główna siedziba giełdy i wielu banków.
Organizatorzy mieli w planach zajęcie City - niektórzy przyszli ze śpiworami i namiotami - ale policyjny kordon uniemożliwia im dotarcie tam.
Wokół siedziby londyńskiej giełdy ustawiono znaki ostrzegające przed organizowaniem protestów. Nad domami krąży policyjny helikopter. Policja zapowiedziała, że jej reakcja będzie elastyczna w zależności od rozwoju wydarzeń.
Demonstrację wspiera i współorganizuje grupa UK Uncut, która w ubiegłą niedzielę urządziła blokadę mostu westminsterskiego w proteście przeciwko rządowym planom reformy służby zdrowia. Wcześniej UK Uncut protestowała przeciwko praktykom wielkich korporacji mającym na celu unikanie zobowiązań podatkowych.
W przekonaniu uczestników protestów zachodzi bezpośredni związek między cięciami wydatków rządowych i świadczeń socjalnych a kosztami ratowania banków, ponieważ ich dokapitalizowanie powiększyło zadłużenie państwa.
Inna grupa stojąca za niedzielnymi protestami OccupyLSX (Okupuj Giełdę - London Stock Exchange) stwierdziła w oświadczeniu cytowanym przez sobotnie media, że mimo oszczędności narzuconych ogółowi społeczeństwa zyski finansistów rosną, nierówności społeczne powiększają się, bezrobocie wzrasta, system podatkowy jest niesprawiedliwy (najbogatsi mają sposoby, by zminimalizować swoje zobowiązania - PAP), a polityczna elita ignoruje własnych obywateli.
Komentatorzy zauważają, że protesty przyciągają młodzież z klasy średniej, zmuszoną do ponoszenia wyższych kosztów studiów i napotykającą na trudności na rynku pracy mimo zdobycia wyższego wykształcenia.