Anonimowy nadawca już przed kilkoma miesiącami rozsyłał depesze, które rzekomo ujawniają politykę zagraniczną Polski wobec Białorusi. W ostatnich dniach po raz kolejny były rozsyłane dokumenty, w których jest mowa m.in. o skazanym niedawno białoruskim opozycjoniście Alesiu Bialackim.
Resort wydał w piątek w tej sprawie oświadczenie, w którym przypomina, że podobne działania miały już miejsce wcześniej. "Po raz kolejny w tym roku do mediów polskich wysyłane są pocztą elektroniczną odnalezione rzekomo dokumenty MSZ, przede wszystkim rzekoma korespondencja ministerstwa z placówkami na Białorusi. Podobnie jak w poprzednich wypadkach, o czym informowały w marcu i maju polskie media, i tym razem ta korespondencja jest fałszywa" - podkreślił w oświadczeniu rzecznik MSZ Marcin Bosacki.
MSZ poinformowało, że "w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa sprawą zajmują się właściwe służby państwowe".
W marcu fałszywki dotyczyły rzekomego finansowania przez Polskę manifestacji na Białorusi. Później sfabrykowane depesze miały skompromitować rodzinę korespondenta "Gazety Wyborczej" Andrzeja Poczobuta, który był więźniem reżimu oraz jednego z urzędników konsulatu w Grodnie.
Komentarze(5)
Pokaż:
Pewnie Białoruski wywiad we współpracy z Ruskimi je odczytał i w ten sposób je ujawniają. Taki Wikileaks z Białorusi.
Podobno w niektorych dzikich krajach zdarza sie, ze gangster najpierw zostaje kacykiem, a potem szamanem.
Ale niektore agencje tropikalne dementuja te doniesienia.
Natomiast inne uznaja za prawdziwe tylko wiadomosci zdementowane.
Zwlaszcza takie zdementowane kilka razy...
Zeby sie utrwalily w pamieci ludzi chorych na demencje!
Podobno w niektorych dzikich krajach zdarza sie, ze gangster najpierw zostaje kacykiem, a potem szamanem.
Ale niektore agencje tropikalne dementuja te doniesienia.
Natomiast inne uznaja za prawdziwe tylko wiadomosci zdementowane.
Zwlaszcza takie zdementowane kilka razy...
Zeby sie utrwalily w pamieci ludzi chorych na demencje!