Szanse prezydenta Baracka Obamy i republikańskiego kandydata do Białego Domu, Mitta Romneya, są mniej więcej równe - wynika z sondażu "New York Timesa" i telewizji CBS News. Romney jest na fali, gdyż wyborcy pokładają w nim nadzieje na poprawę gospodarki. Gdyby wybory odbyły się dziś, obaj otrzymaliby po 46 procent głosów. Remisowo rozłożyłyby się także głosy wyborców niezależnych, niezwiązanych na stałe z żadną partią - po 43 procent. Ci ostatni decydują zwykle o wyniku wyborów w USA.

Reklama

Inne, kilka dni wcześniej publikowane, sondaże także wskazują, że notowania Romneya poszły wśród wyborców w górę. Jeszcze w marcu Obama miał nad nim zdecydowaną przewagę.

Sondaż "NYT" potwierdza rozbieżność preferencji wyborczych w zależności od płci. Wśród mężczyzn 49 procent chce głosować na Romneya, a tylko 43 procent na Obamę. Kobiety wolą prezydenta: ma on przewagę nad republikańskim kandydatem w dokładnie takim samym stosunku: 49 do 43 procent głosów. Jeszcze niedawno jednak przewaga Obamy nad Romneyem wśród kobiet wynosiła prawie 20 punktów procentowych.

Wzrost poparcia dla Romneya, byłego gubernatora Massachusetts, komentatorzy tłumaczą wciąż trudną sytuacją gospodarczą, którą osobiście odczuwają miliony Amerykanów. Wielu nadal nie ma pracy albo straciło dom wskutek niespłaconych długów hipotecznych. W sondażu dwie trzecie respondentów przyznaje, że ma trudności ze spłatami kredytu.

Romney, który ma renomę skutecznego biznesmana, uchodzi w oczach swych zwolenników za polityka, który potrafi lepiej poradzić sobie z gospodarką niż Obama. Najnowsze dane z rynku pracy wskazują, że bezrobocie utrzymuje się na tym samym poziomie, a może nawet znowu zaczyna wzrastać. W sondażu "NYT" i CBS News 60 procent respondentów uważa, że USA zmierzają w złym kierunku. Taki wskaźnik negatywnych ocen sytuacji źle zwykle wróży urzędującym przywódcom.

48 procent Amerykanów aprobuje sposób sprawowania urzędu przez Obamę. Jest on osobiście lubiany przez znacznie większy odsetek wyborców niż Romney. Cieszy się także większym od niego zaufaniem - 60 procent uważa, że Romney "mówi to, co wyborcy chcą usłyszeć". Tylko 29 procent zarejestrowanych wyborców ma przychylną opinię o Romneyu. Przyczyniła się do tego wyniszczająca kampania w prawyborach, polegająca głównie na brutalnych atakach personalnych, w których Romney celował.

Jego sympatycy zwracają jednak uwagę, że ponad 30 procent Amerykanów nie ma jeszcze wyrobionego zdania o republikańskim kandydacie, co może stwarzać mu szanse naprawy wizerunku. Prawybory w Partii Republikańskiej jeszcze trwają - o nominację prezydencką ubiegają się jeszcze, oprócz Romneya, były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich i kongresmen z Teksasu Ron Paul. Nie mają oni jednak praktycznie żadnych szans.