To efekt śledztwa prowadzonego przez dziennikarzy we współpracy z Międzynarodowym Stowarzyszeniem Dziennikarzy Śledczych. Przez 15 miesięcy przeanalizowali ponad 2,5 mln dokumentów, w tym m.in. e-maile i wyciągi bankowe.
Lista liczy ponad 130 tys. nazwisk osób z 170 krajów. Są to zarówno członkowie rządu lub ich krewni z m.in. Kanady, Azerbejdżanu i Tajlandii oraz Francji, jak i inne osoby z pierwszych stron gazet.
Pojawiają się nazwiska m.in. rosyjskiego oligarchy Michaiła Fridmana, skarbnika prezydenta Francji Francoisa Hollande'a oraz najstarszej córki byłego prezydenta Filipin Ferdinanda Marcosa i prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Aliyeva.
Nie brakuje na niej także nazwisk agentów, notariuszy i księgowych z największych banków, którzy również zamieszani byli w wyprowadzanie pieniędzy za granicę.
Ale z rajów podatkowych, m.in. Wysp Dziewiczych, Wysp Cooka i Singapuru korzystali też lekarze i inni przedstawiciele klasy średniej, o handlarzach bronią nie wspominając.
Transfery opiewały na co najmniej bilion dolarów rocznie, a łącznie w rajach podatkowych zgromadzono w tej sposób 21-32 biliony dolarów.