Jak ujawnił "Washington Post", historia miała miejsce w rok po wydarzeniach w Kolumbii, kiedy podczas przygotowań wizyty Baracka Obamy, agencji zapraszali do swojego hotelu prostytutki.
Jeszcze wcześniej spotykali się z kobietami w luksusowym hotelu Hay-Adams, w sąsiedztwie Białego Domu. Tam przed inauguracją mieszkał Barack Obama.
Wiadomo np., że wysoki rangą funkcjonariusz próbował wejść do pokoju kobiety, którą poznał w hotelowym barze, bo miał tam zostawić nabój ze służbowej broni. Kobieta nie chciała go wpuścić.
To właśnie po tym wszczęto wewnętrzne dochodzenie, które ujawniło dalsze kompromitujące szczegóły.
Mężczyzna wysyłał też jednej ze swoich podwładnych niewłaściwe i niedwuznaczne e-maile z sugestiami seksualnymi. Przy okazji znaleziono wiadomości podobnej treści kierowane do tej samej kobiety także przez innego agenta.
W efekcie obaj funkcjonariusze zostali usunięci.
Po skandalu w Kolumbii Secret Service zaostrzyła kodeks postępowania dla agentów podróżujących służbowo za granicę, zakazując im picia alkoholu, wizyt w mających złą sławę przybytkach i zapraszania obcokrajowców do hotelu.