Więcej szczegółów na temat tego lotu mamy poznać jutro. Szef malezyjskiego rządu zaapelował do mediów, aby uszanowały spokój rodzin zaginionych osób.
Dziś biorące udział w poszukiwaniach samoloty z Chin i Australii natrafiły na unoszące się na wodzie obiekty, które mogą być szczątkami maszyny.
Najpierw dwa pokaźnych rozmiarów obiekty zauważono z pokładu chińskiego samolotu, który dziś dołączył do poszukiwań. Potem poinformowano, że dwa kolejne odnalazły maszyny australijskie.
W stronę obiektów zauważonych przez Chińczyków płynie chiński lodołamacz Xuelong. Obiekty znalezione przez Australijczyków mają podjąć jednostki australijskie. Zlokalizowano je w odległości 2500 kilometrów na południowy zachód od miasta Perth.
Premier Australii Tony Abbott poinformował w parlamencie, że jeden z obiektów jest okrągły i prawdopodobnie w kolorze szarym lub zielonkawym. Drugi jest podłużny i pomarańczowy.
Boeing zaginął 16 dni temu. Na temat jego losów od tego czasu powstało wiele teorii. Media donosiły o niebezpiecznym ładunku oraz tonach złota na pokładzie, możliwym ataku terrorystycznym, czy zuchwałości pilota.
Na jego pokładzie znajdowało się 239 osób. Linie Malaysia Airlines poinformowały w osobnym komunikacie, że "poza wszelką wątpliwość rejs MH370 rozbił się", a katastrofy nie przeżyła żadna z osób znajdujących się na pokładzie.
Po ujawnieniu tych informacji w w pekińskim hotelu Lido, gdzie od ponad dwóch tygodni rodziny pasażerów zaginionego Boeinga czekały na informacje o najbliższych, rozegrał się dramat. Wiele osób wymagało pomocy medycznej.
Po tym jak rodzinom przekazano informacje o losach maszyny, do hotelu Lido przybyła większa liczba karetek. Porządku na miejscu pilnuje policja. Przed kamerami stacji telewizyjnych, część pogrążonych w bólu rodzin winą za sytuację obarczyła władze Malezji. Kilka osób zasłabło.
Rodziny pasażerów zgromadzone w Kuala Lumpur mają już jutro zostać przetransportowane do australijskiego Perth. To miasto położone najbliżej rejonu, gdzie rozbił się Boeing.
To jednak dopiero początek żmudnego procesu wydobywania z dna oceanu wraku maszyny i czarnych skrzynek, które pomogą wyjaśnić, co stało się na pokładzie.
Jeszcze tylko przez około dwa tygodnie czarne skrzynki Boeinga, który uległ katastrofie, będą emitowały sygnał ułatwiający ich lokalizację. To zapisane w nich informacje w największym stopniu mogą przyczynić się do wyjaśnienia tajemniczego zniknięcia lotu MH370.
W komentarzach mediów już teraz zaczyna przewijać się pytanie, czy władze Malezji we właściwy sposób prowadziły poszukiwania. Pomimo tego, że to właśnie malezyjskie radary wojskowe wychwyciły sygnał maszyny zmierzającej w zupełnie innym kierunku niż cel jej podróży, te informacje ujawniono dopiero po kilku dniach. Przez pierwszy tydzień poszukiwania prowadzono w złym miejscu, bardzo odległym od tego, gdzie Boeing zakończył lot. Szczątki maszyny odnaleziono w odległości 2500 km od wybrzeży Australii.