Rinat Achmetow był wielokrotnie oskarżany o wspieranie separatystów. W ostatnim czasie zdecydowanie się od nich odciął, wydając oświadczenia, w których krytykuje ich działania. Prorosyjscy bojówkarze zażądali od oligarchy, między innymi, aby płacił podatki im, a nie władzom w Kijowie. Wywołało to oburzenie biznesmena, który był przyzwyczajony do tego, że to on dyktuje warunki. Destabilizacja sytuacji szkodzi także jego przedsiębiorstwom.

Reklama

Ostatnie jego wystąpienie było jednak najbardziej zdecydowane i emocjonalne. Rinata Achmetowa skłoniły do niego wczorajsze wydarzenia w Mariupolu. Pracownicy jego zakładów mieli wziąć udział w proukraińskiej manifestacji przeciwko separatyzmowi, jednak zrezygnowano z jej organizacji ze względu na obawy, że uczestnicy zostaną zaatakowani przez separatystów. W związku z tym w nocy Rinat Achmetow wydał oświadczenie, które jest emitowane, między innymi, przez jego kanał telewizyjny "Ukraina".

Zapowiadano, że dziś w południe wszystkie jego zakłady przemysłowe w całym Zagłębiu Donieckim mają przerwać pracę, a robotnicy wyjść na manifestacje.

Biznesmen zdecydowanie potępił separatystów. Jego zdaniem chodzenia z automatami, maruderstwa i porwań zwykłych ludzi nie można nazwać walką o prawa Zagłębia Donieckiego. - To jest walka z mieszkańcami Zagłębia. To ludobójstwo - podkreślił.

Separatyści jednak nie pozostali dłużni. Na koncie samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej na Twitterze pojawiła się zapowiedź nacjonalizacji majątków opierających się oligarchów. Cytowane są słowa Denysa Puszylina, przywódcy DRL.

Reklama

ZOBACZ TAKŻE: Prywatna wojna oligarchów. Ukraina prawie jak Irak >>>

CZYTAJ WIĘCEJ: Nowa władza w Kijowie, ale starzy oligarchowie >>>