Późnym wieczorem w rosyjskiej telewizji można było zobaczyć zdjęcie niby przedstawiające stronę Centralnej Komisji Wyborczej z wynikami głosowania. Na pierwszym miejscu był tam przywódca Prawego Sektora Dmytro Jarosz, który tak naprawdę, według wszystkich sondaży przeprowadzonych przed lokalami wyborczymi, zdobył ledwie procent głosów.
Jak poinformowała w nocy agencja Ukrinform, powołująca się na własne anonimowe źródła w Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy, jej funkcjonariusze we współpracy z ukraińskimi informatykami w ostatnim momencie wykryli wirusa, który miał spowodować, że na stronie Komisji rzeczywiście pojawi się taki wynik głosowania, w którym pierwsze miejsce zajmie Dmytro Jarosz.
Kierowany przez niego Prawy Sektor jest przedstawiany przez Moskwę, jako grupa radykałów i faszystów atakująca pokojowych mieszkańców Wschodu Ukrainy. Tak naprawdę, ugrupowanie nie jest tak wpływowe, a mimo prawicowego charakteru wielokrotnie odcinało się od rasizmu, czy antysemityzmu. Ma przy tym bardzo dobre stosunki z ukraińską społecznością żydowską.
Tymczasem na Ukrainie trwa liczenie głosów. Po przeliczeniu 20% kart do głosowania wiadomo już, że Petro Poroszenko zdobył 54,39% głosów, a Julia Tymoszenko 13,2%. Jeśli ten wynik się utrzyma, druga tura wyborów nie będzie już potrzebna, a Poroszenko zostanie nowym prezydentem.