Mieszkańcy Ługańska na wschodzie Ukrainy mają swoje sposoby na przetrwanie trudnej sytuacji. W mieście. kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów, nie ma elektryczności, brakuje wody, budynki mieszkalne są nieogrzewane. Ługańsk stoi na skraju katastrofy humanitarnej.
Oksana Pronina, matka dwojga dzieci, która została w mieście, ponieważ nie ma dokąd uciec, w rozmowie z Hromadśkym Radio opowiedziała, że dziś życie jej rodziny wygląda zupełnie inaczej, niż przed wojną. Wszyscy żyją strachem i nie wiedzą co będzie jutro. Choć, jak mówi, do strzałów wszyscy zdołali się przyzwyczaić i nawet nieszczególnie zwracają na nie uwagę.
W mieszkaniu od kilku miesięcy nie ma elektryczności, nie ma też świec, więc rodzina nauczyła się żyć w ciemności. Ma też swoje sposoby, by choć trochę ogrzać zmarznięte dzieci. Zapalam kuchenkę gazową i wkładam do niej czerwoną cegłę. Gdy dzieci kładą się do łóżka, daję im tę owiniętą w prześcieradło cegłę, by zagrzały stopy. Dzieci są bardzo dzielne, starają się wytrzymać, tylko nie wiem co będzie zimą - mówi Oksana Pronina. Mieszkanka Ługańska uważa, że człowiek jest w stanie dostosować się do wszystkiego, ale ma nadzieję na lepsze jutro, ze względu na swoje dzieci.
ZOBACZ TAKŻE:Amerykanie ostrzegają Kijów. Rosja przerzuca ciężką artylerię i czołgi na Ukrainę>>>