ONZ apeluje o zawieszenie broni między siłami prezydenta i umiarkowanej opozycji w Syrii. Wysłannik Narodów Zjednoczonych do spraw Syrii uważa, że tylko w ten sposób będzie można poradzić sobie z zagrożeniem w postaci Państwa Islamskiego. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy fanatycy przypuścili w kilku miejscach nową ofensywę, by odzyskać utracone właśnie tereny.
Walki w Syrii w ostatnim czasie wyraźnie osłabły. Powodem nie jest jednak dyplomacja, ale zima i opady śniegu, które zmusiły siły wierne prezydentowi Baszarowi al-Asadowi oraz umiarkowaną opozycję do chwilowego złożenia broni. W ostatniej kontrolowanej przez rebeliantów dzielnicy miasta Homs na 10 dni przerwano działania zbrojne, a mieszkańcom oblężonego miasta dostarczono żywność.
Wysłannik ONZ Staffan de Mistura podkreśla jednak, że umiarkowana opozycja i siły wierne syryjskiemu prezydentowi powinny zawrzeć stały rozejm w całym kraju i wspólnie walczyć przeciwko fanatykom z Państwa Islamskiego. Islamiści są w Syrii i okupują jedną trzecią kraju. Razem z Al-Nusrą działają na północy i południu. Innymi słowy, pojawił się czynnik, który zagraża całej Syrii. Także Baszarowi al-Asadowi - podkreślił Mistura.
W ostatnich dniach islamiści przypuścili szturm na kilka straconych niedawno miejsc. Nowe ataki Państwa Islamskiego odnotowano m.in. w okolicach zamieszkanego przez Kurdów miasta Kobani na granicy z Turcją. Wojna domowa w Syrii trwa już prawie cztery lata. Początkowo umiarkowana opozycja walczyła o obalenie prezydenta Baszara al-Asada, ale z czasem w Syrii pojawili się też islamscy ekstremiści. ONZ ocenia, że syryjska wojna domowa kosztowała do tej pory życie co najmniej 200 tysięcy osób. Konflikt wygnał z kraju ponad 4 miliony osób.