Sondaże plasowały do końca Torysów i Labourzystów łeb w łeb, ale z niewystarczającym poparciem, aby uzyskali zwykłą większość parlamentarną. Lider Konserwatystów David Cameron, który do końca jeździł po kraju kaptując głosy, przyznał na koniec:To będzie bardzo wyrównany wyścig, aż do samej mety.
Lider Labourzystów ograniczył się do końcowego występu w otoczeniu tchnących optymizmem pretorianów z Partii Pracy: Następny brytyjski premier, Ed Miliband!
Przywódca Liberałów Nick Clegg, który stracił popularność wchodząc w koalicję z Torysami, zaklinał los: Liberalni Demokraci będą niespodzianką tych wyborów.
Tymczasem brytyjskie media zgodnie uważają, że wynik jest absolutnie nie do przewidzenia: "Nie wiem, jakoś mam wrażenie, że Ed Miliband wyjdzie z tego jako premier, ale jak? Nie wiem..."
Nie mam pojęcia, jeździłem po kraju, czytałem i oglądałem wszystko, ale nie mam pojęcia i nie będę udawał, że mam - mówili BBC eksperci poważnej prasy, Rachel Sylvester z "Timesa" i Steve
Richards z "Independenta".
CZYTAJ TEŻ: Polak kandydatem od Farage'a: To żenujące, że jestem jedyny>>>