Agencja prasowa Reuters, powołując się na trzy niezależne źródła, twierdzi, że rosyjskie oddziały już walczą w Syrii. Agencja dodaje, że wkrótce mają dołączyć do nich kolejne, a w kierunku syryjskich portów zmierzają trzy rosyjskie okręty desantowe.
Już wcześniej zaprzeczyła tym informacjom rosyjska dyplomacja. Jednocześnie szef MSZ Siergiej Ławrow przyznał, że Moskwa dostarcza Damaszkowi broń i nie zamierza przestać, a żołnierze widziani w Syrii są rosyjskimi instruktorami, którzy szkolą syryjskich kolegów.
Do doniesień agencji Reuters nie chce się odnieść Kreml. Rzecznik prezydenta Dmitrij Pieskow oświadczył, że komunikaty resortu spraw zagranicznych wyczerpują temat.
Również NATO coraz baczniej przygląda się rosyjskiej aktywności w Syrii. Powiedział o tym w Pradze sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg, który spotkał się w stolicy Czech z premierem tego kraju Bohuslavem Sobotką. Na konferencji podsumowującej rozmowy obu polityków mówił, że jest zaniepokojony zwiększoną aktywnością wojskową w Syrii. W jego ocenie, nie pomoże ona w rozwiązaniu syryjskiego konfliktu, który trwa już od pięciu lat.
Stoltenberg dodał, że w tej chwili należy wspierać wszystkie wysiłki dyplomatyczne zmierzające do zażegnania konfliktu.
Szef NATO oświadczył, że Sojusz nie włączy się bezpośrednio w rozwiązywanie kryzysu imigracyjnego, ale przyznał, że jego zadaniem jest pomoc w likwidacji jego przyczyn. Chodzi przede wszystkim o stabilizację sytuacji w rejonach konfliktów.
Odnosząc się z kolei do aktualnego zawieszenia broni na Ukrainie, sekretarz generalny NATO przypomniał, że jest ono bardzo kruche. Przyznał jednak, że dotychczas jest to najlepiej przestrzegany przez obie strony rozejm ze wszystkich dotychczasowych.