Informacja o rzekomym porwaniu i gwałcie oburzyła mieszkających w Niemczech Rosjan oraz działaczy skrajnej prawicy. W wielu miastach zorganizowano nawet demonstracje. We wtorek do rzekomego gwałtu odniósł się też szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow, mówiąc o politycznym tuszowaniu sprawy.

Reklama

Słowa te rozzłościły niemieckiego ministra spraw zagranicznych Franka-Waltera Steinmeiera. Oskarżył on swojego rosyjskiego odpowiednika o szerzenie propagandy i podsycanie konfliktu migracyjnego w Niemczech. Zdaniem berlińskiej policji nie było bowiem żadnego porwania ani gwałtu. W związku ze sprawą do niemieckiego MSZ wezwano rosyjskiego ambasadora.

Niemiecka prasa ocenia tymczasem, że rosyjskie media, chcą wywołać strach przed uchodźcami, aby osłabić Unię Europejską i zdyskredytować zachód w oczach samych Rosjan.