W przemówieniu wygłoszonym w Kancelarii Premiera, Palazzo Chigi, Renzi złożył kondolencje narodowi Belgii.
Terroryści uderzyli w miejsca codziennego życia, powtarzając smutny scenariusz, który już naznaczył inne zamachy - mówił szef włoskiego rządu.
Celem ataków - dodał - była Belgia i jej stolica, ale także serce Unii Europejskiej.
Nadszedł czas, by powiedzieć bez ogródek: zamachowcy pochodzili z miejsc, które zostały zaatakowane. Zagrożenie jest globalne, ale zabójcy są miejscowi - oznajmił Renzi.
Wyraził przekonanie, że by móc pokonać terroryzm, Unia Europejska potrzebuje jednolitej struktury bezpieczeństwa i obrony.
Od 1954 roku trwają kłótnie na temat wspólnego bezpieczeństwa - przypomniał. Jego zdaniem Unia powinna zrobić znacznie więcej w tej sprawie. Dodał, że walka z terroryzmem potrwa miesiące lub być może lata. Potrzebny jest - wskazał - europejski pakt na rzecz bezpieczeństwa.
Ten, kto dzisiaj proponuje cudowne rozwiązania, nie zdaje sobie sprawy z tego, jak długo to potrwa. Ten, kto się łudzi i woła: "zamknijmy granice", nie zdaje sobie sprawy, że wrogowie są już w naszych miastach - mówił Renzi.
Wróg ukrywa się również w sercu europejskich miast, na peryferiach, żyje chroniony przez niektóre strefy miejskie i zmowę milczenia - ostrzegł.
To nie jest czas szakali ani gołębic - zaznaczył, apelując o powstrzymanie się przed politycznymi polemikami.
Włoski premier mówił, że nie jest to też czas na impulsywne reakcje. Potrzebny jest spokój, ale wściekłość potrzebna jest i niezbędna, by wypracować reakcję i zniszczyć islamski ekstremizm i szaloną smugę śmierci- ocenił.
Premier zauważył, że wzorem dla obecnych działań musi być przykład poprzednich pokoleń; dziadków, którzy pokonali nazizm i faszyzm, oraz rodziców, którzy wygrali z terroryzmem Czerwonych Brygad i innych organizacji we Włoszech.
Tak, jak Włochy potrafiły pokonać terroryzm i mafię, tak Europa wygra z terroryzmem dżihadystów. Będziemy umieli powrócić do życia w wolności i nie zrezygnujemy z naszej najgłębszej tożsamości - powiedział szef rządu.