Na poparcie swej tezy autorzy liczącej 27 stron ekspertyzy, dostępnej od tego weekendu na stronie internetowej Bundestagu, powołują się na deklarację polskiego rządu z 1953 roku o rezygnacji z reparacji wobec całych Niemiec, potwierdzoną ich zdaniem przez wiceministra spraw zagranicznych Józefa Winiewicza w procesie negocjacji między PRL a RFN przed podpisaniem układu normalizacyjnego z 1970 roku, a także "milczącą zgodę" strony polskiej na niepodnoszenie kwestii reparacji podczas rokowań "2+4" w 1990 roku.

Reklama

Autorzy ekspertyzy uważają ponadto, że rezygnacja z 1953 roku dotyczyła nie tylko roszczeń w relacjach między państwami, lecz obejmowała także odszkodowania indywidualne. Zaznaczają, że sprawy odszkodowań nie zostały uwzględnione w Traktacie o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku.

Niemieccy naukowcy przypominają na wstępie, że sygnatariusze umowy poczdamskiej z 2 sierpnia 1945 roku ustalili, iż roszczenia reparacyjne Polski powinny zostać zaspokojone ze świadczeń przyznanych ZSRR, pochodzących z sowieckiej strefy okupacyjnej oraz w części (10 proc.) z reparacji z Niemiec Zachodnich.

Zauważają przy tej okazji, że państwo zobowiązane do świadczenia reparacji, czyli Niemcy, nie miało żadnego wpływu na podział świadczeń pomiędzy kraje będące ich beneficjentami. Realizacja polskich roszczeń była przedmiotem umowy Polski z ZSRR podpisanej 16 sierpnia 1945 roku. W "Final Protocol" z 4 lipca 1957 roku strona polska uznała zobowiązania ZSRR wobec Polski za wypełnione.

Eksperci podkreślają fakt, że rezygnacja Polski z reparacji w deklaracji rządu z 23 sierpnia 1953 roku była - zdaniem Berlina - rezygnacją z roszczeń wobec całych Niemiec, a nie tylko wobec NRD.

Odnosząc się do podnoszonych przez Warszawę zastrzeżeń, że deklaracja została wydana przez rząd, a nie przez parlament, co oznacza, że nie jest ona wiążąca dla państwa polskiego, a także fakt, że polski rząd nie był w chwili składania deklaracji suwerenny, eksperci stwierdzają, że z punktu widzenia prawa międzynarodowego te argumenty "nie są przekonujące", gdyż fakt istnienia Polski jako państwa nie był kwestionowany.

Eksperci dodają, że wiceminister Winiewicz w roku 1970 oficjalnie potwierdził rezygnację z reparacji wobec Niemiec podczas negocjacji przed podpisaniem umowy o normalizacji stosunków.

Reklama

- Od tej pory niemiecki rząd stoi na stanowisku, że nie istnieje prawne zobowiązanie wypłaty reparacji, natomiast istnieje moralny obowiązek rozliczeń z przeszłością - piszą eksperci, cytując fragment oświadczenia niemieckiego rządu, złożonego 13 października 1999 roku w Bundestagu:

"Polska i Związek Sowiecki zrezygnowały w imieniu swoim i swoich obywateli z dalszych reparacji. Niemal 55 lat po zakończeniu wojny roszczenia reparacyjne straciły swoje uzasadnienie. Od początku lat 70. rząd niemiecki stale podkreśla, że problemy przeszłości powinny być rozwiązywane w ramach współpracy skierowanej ku zadaniom przyszłościowym".

Przechodząc do dalszej części rozważań, eksperci zwracają uwagę na istnienie w prawie międzynarodowym pojęcia "milcząca zgoda" (tacit consent), oznaczającego utratę (prawa) wskutek milczenia bądź zaniechania działania ze strony państwa.

Ich zdaniem taką milczącą zgodę można dostrzec w działaniach Polski podczas negocjacji "2+4". - Polska brała udział w rozmowach (...), nie wysunęła jednak własnych roszczeń reparacyjnych, ani też nie zaprotestowała przeciwko zbliżającemu się w dostrzegalny sposób upadkowi roszczeń - czytamy.

Autorzy opinii są zdania, że z zachowania jej przedstawicieli można wyciągnąć wniosek, iż sama Polska była zdania, że nie może występować z roszczeniami reparacyjnymi". To niepodniesienie (roszczeń) jest zgodne z dosłownymi rezygnacjami z nich w latach 1953 i 1970 - czytamy w opinii.

Od momentu zawarcia umowy "2+4" Niemcy mogły oczekiwać, że Polska nie będzie występowała z roszczeniami - piszą eksperci przypominając, że podpisany w 1990 roku dokument nosił tytuł "Traktat o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec". Ich zdaniem panowała wówczas zgodność co do tego, że traktat "blokuje wszelkie roszczenia reparacyjne przeciwko Niemcom".

Naukowcy poruszają też problem przedawnienia roszczeń, zastrzegając, że chociaż prawo międzynarodowe nie precyzuje ram czasowych dotyczących przedawnienia, to jednak po upływie ponad 50 lat roszczenia takie "powinny być traktowane jak przedawnione".

Odnosząc się osobno do roszczeń indywidualnych polskich obywateli, służba naukowa Bundestagu wyraża pogląd, że w rozumieniu strony niemieckiej rezygnacja z reparacji z 1953 roku dotyczyła nie tylko roszczeń ze strony państwa, lecz także roszczeń indywidualnych.

Autorzy przyznają, że w tej kwestii istnieją też inne poglądy, sugerujące, iż indywidualne roszczenia powinno się oddzielić od państwowych. Część prawników, będących w opozycji do niemieckiego rządu, wskazuje na istnienie w prawie międzynarodowym tendencji do uznawania indywidualnych roszczeń, co odpowiada ewoluującemu rozumieniu praw człowieka.

Niemieckie sądy cywilne odrzucają jednak roszczenia odszkodowawcze za szkody wojenne. Trybunał Federalny (Bundesgerchtshof czyli Sąd Najwyższy) potwierdził swoimi orzeczeniami to stanowisko zarówno w przypadku masakry dokonanej przez SS w greckiej miejscowości Distomo, jak też ofiar cywilnych podczas misji niemieckich żołnierzy w Kosowie i Afganistanie.

Kolejnym argumentem przywołanym przez niemieckich ekspertów na potwierdzenie ich stanowiska w sprawie polskich roszczeń jest postawa Warszawy podczas negocjacji o Traktacie o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku. Problematyka odszkodowawcza nie była "z różnych przyczyn" przedmiotem traktatu - zaznaczają.

Autorzy zwracają uwagę, że w przypadku włączenia tego problemu do traktatu, musiałaby zostać zachowana zasada wzajemności, co oznaczałoby, że uwzględnione musiałyby zostać roszczenia niemieckich wypędzonych wobec Polski. Dlatego zdecydowano się na rozwiązanie pozatraktatowe - sugerują eksperci niemieckiego parlamentu.

Autorzy ekspertyzy przytaczają na zakończenie analizy kolejny fragment stanowiska niemieckiego rządu przedstawionego w Bundestagu 13 października 1999 roku: "Po pobraniu reparacji, stratach terytorium i własności, po upływie ponad 50 lat od końca wojny oraz zawarciu traktatu o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec (tzw. traktat "2+4"), rząd Niemiec widzi główny cel polityczny swojej działalności w rozwiązywaniu wyzwań przyszłości w ramach międzynarodowej polityki pokojowej".

Autorzy zastrzegają, że ich opinia powstała w oparciu o fachową literaturę i doniesienia mediów, nie zawiera natomiast analizy dokumentów wytworzonych przez oba rządy (polski i niemiecki), która jest konieczna w celu przedstawienia faktycznego stanu wzajemnych relacji prawnych.