Waszczykowski pytany w poniedziałek w RMF FM, czy rząd będzie się domagał od Niemiec odszkodowań za II wojnę światową, powiedział: Ja nie jestem całym polskim rządem, ja jestem tylko ministrem, który sprawuje funkcję w rządzie. Jak dodał, może "pewne elementy naświetlić, przedstawić, np. kwestie prawne, historię prawną, natomiast decyzja wykracza poza prerogatywy tylko jednego ministra". Podkreślił jednocześnie, że "przez siedemdziesiąt kilka lat, sprawa była zaniedbana".
Szef MSZ był pytany, o jaką kwotę możemy się ubiegać od Niemiec, i czy może to być bilion dolarów, o czym mówił minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak na sobotnim spotkaniu środowisk Radia Maryja i TV Trwam.
Waszczykowski powiedział, że "może i jeszcze więcej (niż bilion dolarów)". - Takich dokładnych wyliczeń nie zrobiono przez siedemdziesiąt kilka lat - zauważył.
- Wiemy, że wiele lat temu, za czasów prezydentury warszawskiej Lecha Kaczyńskiego, dokonywano takich obliczeń strat poniesionych za czasów II wojny światowej w Warszawie - przypomniał szef MSZ. Przekonywał, że "pod względem moralnym chyba nie ma dyskusji", że Niemcy powinni zapłacić reparacje. - Pod względem prawnym, kwestia jest niejednoznaczna, z różnych powodów, bo nie było zakończenia przez konferencję pokojową z Niemcami, nie było traktatu pokojowego - przyznał.
Szef MSZ zwrócił uwagę, że ważny jest również aspekt polityczny reparacji. - Fakt jest jednak taki, że Polska uległa zniszczeniu, dokonano tutaj straszliwych zbrodni i rekompensaty za to nie otrzymaliśmy - podkreślił minister.
- Powinniśmy usiąść do poważnej rozmowy z Niemcami i wspólnie zastanowić się, jak ze sprawy wybrnąć, jak wybrnąć z faktu, że na relacje polsko-niemieckie cieniem kładzie się agresja niemiecka z 1939 r. i nierozwiązane kwestie po wojnie - powiedział Waszczykowski. Przyznał, że "wymaga to szerszej decyzji, niż tylko ministra spraw zagranicznych".
Waszczykowski zapowiedział, że rząd przygotowuje stanowisko w sprawie reparacji. Nie mówił jednak, kiedy zostanie ona podjęta decyzja. - Czekaliśmy siedemdziesiąt kilka lat na to, żeby wyjaśnić sprawę reparacji, wiele rządów poprzednich umywało ręce, albo pomińmy, co robiono. W związku z tym te kilka tygodni, czy nawet kilka miesięcy nas nie zbawi - zaznaczył.
- Sytuacja jest zagmatwana prawnie, ponieważ poprzednie rządy, szczególnie PRL-owskie, grały tą sprawą: np. otwierały granice, wypuszczały Ślązaków, Mazurów, brały pewne pieniądze, brały pewne tanie pożyczki - i handlowano tą sprawą - mówił szef MSZ.
Zapytany, czy Polska będzie się domagać pieniędzy od Rosji za II wojnę światową, Waszczykowski przyznał, że "przez wiele lat (sprawa) nie była jednoznacznie załatwiona prawnie i w związku z tym, to wymaga poważnej analizy i poważnego zastanowienia się i decyzji". Jak dodał, taka decyzja wykracza poza prerogatywy Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Szef PiS Jarosław Kaczyński podczas lipcowej konwencji Zjednoczonej Prawicy wyraził opinię, że Polska nigdy nie otrzymała odszkodowania za gigantyczne szkody wojenne, których "tak naprawdę nie odrobiliśmy do dziś". W podobnym tonie wypowiadał się też minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który stwierdził, że z punktu widzenia prawnego, bezdyskusyjnie Niemcy winne są Polsce reparacje a państwo polskie nigdy nie zrzekło się praw do odszkodowania za straty wojenne.
W sierpniu poseł PiS Arkadiusz Mularczyk poinformował, że wystąpił do Biura Analiz Sejmowych o przygotowanie informacji dotyczącej możliwości domagania się przez Polskę odszkodowań za straty wojenne od Niemiec.
Sprawa uzyskania reparacji od Niemiec za zniszczenia dokonane przez Niemcy w Polsce podczas II wojny światowej jest niejednoznaczna. 23 sierpnia 1953 r. PRL zrzekła się formalnie roszczeń, jednak skuteczność tego aktu jest kwestionowana przez niektórych politologów i prawników.