Donald Trump dodał jednak, że rozwiązanie militarne nie jest pierwszą opcją, po jaką sięga Waszyngton. Zobaczymy, co się wydarzy - powiedział. Jesteśmy totalnie przygotowani na drugą opcję, która nie jest preferowana (...). Ale jeśli wybierzemy tę opcję, to będzie ona dewastująca - mogę was zapewnić - dewastująca dla Korei Północnej. To się nazywa opcja militarna. Jeśli będziemy musieli, to wybierzemy ją - wyjaśnił prezydent.
Wcześniej we wtorek szef połączonych sztabów sił zbrojnych USA generał Joseph Dunford powiedział podczas przesłuchania przed komisją sił zbrojnych Senatu, że mimo nasilenia działań wywiadowczych wobec Korei Północnej Stany Zjednoczone nie zaobserwowały zwiększenia gotowości bojowej w tym kraju.
Dunford dodał, że militarny wymiar działań podejmowanych w związku z prowokacjami Korei Północnej to tylko wsparcie dla wysiłków dyplomatycznych i ekonomicznych podejmowanych pod przewodnictwem sekretarza stanu Rexa Tillersona. Generał zastrzegł jednak, że nie wolno pozwolić reżimowi na taki rozwój programu balistycznego, który umożliwiałby atak nuklearny na Stany Zjednoczone i zagrażałby bezpieczeństwu w regionie.
W poniedziałek szef dyplomacji Pjongjangu Ri Jong Ho oświadczył w Nowym Jorku, że Trump wypowiedział wojnę Korei Północnej oraz że Pjongjang zastrzega sobie prawo do reakcji. Jako przykład możliwej odpowiedzi podał zestrzelenie amerykańskich bombowców strategicznych przelatujących w pobliżu Korei Północnej, nawet jeśli znajdowałyby się w międzynarodowej przestrzeni powietrznej.
Prezydent USA zagroził w niedzielę władzom Korei Północnej, że mogą długo nie przetrwać. Była to odpowiedź na sobotnie słowa Ri Jong Ho o "nieuniknionej wizycie" północnokoreańskich rakiet na terytorium USA.