W sobotę wieczorem Polak wybrał się do miasta, by świętować Halloween. Przebrał się za terrorystę, miał na sobie wojskową kurtkę, chustę arafatkę oraz "pas szahida" zrobiony z plastikowych cylindrów, przewodów i taśmy klejącej. - Ludzie zatrzymywali mnie, by zrobić sobie ze mną zdjęcia. Większość z nich mówiła, że to świetne przebranie - relacjonował mężczyzna norweskim mediom.

Reklama

W tym samym czasie policja w Bergen otrzymała od mieszkańców telefony z informacją o chodzącym po ulicach uzbrojonym terroryście. - Gdy otrzymujemy zgłoszenie o mężczyźnie z pistoletem w kieszeni oraz automatyczną bronią na ramieniu, to traktujemy je bardzo poważnie - powiedział Terje Magnussen z lokalnej policji. Polak został niedługo później zatrzymany oraz ukarany mandatem w wysokości 12 tys. koron (5,2 tys. złotych) za szerzenie niepokoju oraz posiadanie noża. Noszony przez niego pas z imitacją materiałów wybuchowych został zniszczony. "Takie stroje budzą strach i nie należą do naszego pejzażu" - tłumaczył Magnussen.

Ukarany mandatem Polak, który na co dzień zajmuje się renowacją mebli i ma zdolności plastyczne, wyjaśniał, że chciał jedynie "mieć przebranie, jakiego nikt nie ma". - Poświęciłem temu sporo czasu. Lubię takie wyzwania - powiedział dziennikarzom. Dodał, że nie miał przy sobie noża, lecz jedynie narzędzie, jakiego używa przy pracy z meblami. - Rozumiem, że policja musiała mnie sprawdzić, nie akceptuję jednak mandatu - powiedział Polak.