Brukselski korespondent paryskiego dziennika Jean-Jacques Mevel ocenia, że projekty francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona, który pragnie ożywienia Unii, "hamowane są frondą krajów Europy Wschodniej, które też chciałyby mieć coś do powiedzenia w tej sprawie". Jego artykuł nosi tytuł "W Europie tworzy się przepaść między Wschodem a Zachodem".
Odnosząc się do prowadzonej wobec Polski procedury z artykułu 7 traktatu UE, dziennikarz cytuje premiera Węgier Viktora Orbana, który odradza jej wszczęcie, zapewniając, że Węgry "zawsze będą na miejscu", by nie dopuścić do potępienia Warszawy.
Według korespondenta "Le Figaro", w tej sprawie "wahać się mogą" również Słowacy i Rumuni, "być może przyłączy się do nich także przewodnicząca UE Bułgaria, a następnie, latem... Austria", która jako kolejna obejmie prezydencję.
Autor artykułu nazywa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "chłopcem do bicia na dzisiaj", ale podkreśla, że "rozgrywkę prowadzi" Orban. Dziennikarz określa go jako pragmatyka "w przeciwieństwie do Kaczyńskiego", którego określa mianem ideologa oraz przypomina, że w zeszłym roku Orban w wyborach na szefa Rady Europejskiej głosował na Donalda Tuska, "popieranego przez (kanclerz Niemiec) Angelę Merkel i Emmanuela Macrona".
"Czy, jeśli naprawdę zwiększy się nacisk na artykuł 7., (Orban) znowu zdradzi Jarosława Kaczyńskiego?" – pyta Mevel.
Jeśli procedura do niczego nie doprowadzi, Paryż i Berlin mogą przykręcić kurek z funduszami europejskimi dla Polski i Węgier, ale "grozi to dalszym pogłębieniem przepaści między Zachodem i Wschodem" - ostrzega dziennikarz.
"Le Figaro" z kolei w komentarzu redakcyjnym pt. "Schizma kontynentalna" z żalem wspomina czasy, gdy "UE przypominała klub, w którym przestrzega się przepisów".
Obecnie kraje, które były "płomiennie proeuropejskie", pod przewodnictwem Polski i Węgier "buntują się przeciw +porządkowi brukselskiemu+" - czytamy w "Le Figaro", który przełom w stosunkach datują na rok 2015, gdy "kraje Europy Środkowej i Wschodniej w masowej imigracji ujrzały śmiertelne zagrożenie dla swej tożsamości".
Pisząc o "osi Warszawa-Budapeszt-Praga-Wiedeń", gazeta przyznaje, że "w tych krajach zachodnioeuropejski model wielokulturowy nie działa". "I nie chcą one, by im go narzucano" - dodaje.
Przypominając o obietnicach prezydenta Macrona, że "ożywi Europę", dziennik podkreśla, że ta ambicja już została osłabiona i że "tu i ówdzie na Zachodzie (...) rosną w siłę stronnictwa eurosceptyczne".
"Żeby nieporozumienie nie zamieniło się w schizmę, wielcy Europy (Francja i Niemcy - PAP) muszą wziąć pod uwagę aspiracje młodszych braci ze Wschodu. (...) Wrażliwość narodowa tych państw, które wywodzą się z bloku komunistycznego, jest ogromna" – ostrzega "Le Figaro".
Wskazuje jednak, że "te kraje ze swej strony muszą zrozumieć, że Europa to nie +supermarket+", jak mówił francuski prezydent. "Szczególnie w kwestii sprawiedliwości i wolności słowa nie może być ustępstw" - podkreślono.