Nawalny na swoim Twitterze po północy w niedzielę skomentował swoje zwolnienie uwagą, że "zapewne polecono, żeby mnie nie wsadzać (do aresztu) przed zaprzysiężeniem". Chodzi o zaprzysiężenie prezydenta Władimira Putina na kolejną kadencję, które odbędzie się w poniedziałek.

Reklama

Opozycjonista poinformował także, że policja sporządziła wobec niego dwa protokoły o wykroczeniu administracyjnym. Jeden dotyczy naruszenia trybu organizacji zgromadzenia publicznego, a drugi - niepodporządkowania się poleceniom funkcjonariusza policji. Policja zdecydowała się nie przetrzymywać Nawalnego w areszcie do czasu rozprawy 11 maja.

W sobotę w kilkudziesięciu miastach Rosji odbyły się demonstracje zwołane przez Nawalnego pod hasłem: "On nie jest dla nas carem", związane z zaprzysiężeniem Putina na nową kadencję. Według szacunków inicjatywy OWD-Info, monitorującej zatrzymania w Rosji, łącznie policja zatrzymała na demonstracjach ponad 1,5 tys. osób, najwięcej w Moskwie i Petersburgu.

"Precz z carem!" i "Putin, odejdź!". Ponad tysiąc osób zatrzymano na demonstracjach przeciwko Putinowi

Łącznie ponad 1000 osób zatrzymała w sobotę policja w różnych miastach Rosji podczas odbywających się tam demonstracji zwołanych przez opozycjonistę Aleksieja Nawalnego. Ich uczestnicy protestowali m.in. przeciw kolejnej kadencji prezydenta Władimira Putina.

Liczbę zatrzymanych podała organizacja OWD-Info, monitorująca zatrzymania w Rosji. W Moskwie, gdzie niedługo po rozpoczęciu demonstracji policjanci wyciągnęli z tłumu samego Nawalnego, zatrzymano - według szacunków OWD Info - 475 osób. Ponad 160 osób zatrzymano w Czelabińsku na południowym Uralu, a 75 - w Jakucku, głównym mieście Republiki Jakucja na Dalekim Wschodzie Rosji.

Reklama

Nawalny został zatrzymany krótko po tym, jak pojawił się na Placu Puszkina w centrum stolicy. Tłum, który go otoczył, skandował nazwisko opozycjonisty na przemian z hasłami: "Precz z carem!" i "Putin, odejdź!". Nawalny zdążył krótko przemówić do swych zwolenników, po czym kilku funkcjonariuszy schwyciło go za ręce i nogi i wyniosło z tłumu.

Stołeczna policja oświadczyła, że na demonstracji w Moskwie zatrzymano ponad 140 osób, a ogółem protest zgromadził około 1500 uczestników. Ze swej strony współpracownicy Nawalnego zapewnili na Twitterze, że rzeczywista liczba uczestników protestu była kilkakrotnie wyższa.

Nowością, w porównaniu do poprzednich demonstracji zwoływanych przez Nawalnego w Moskwie, było pojawienie się w sobotę prowokatorów wszczynających bójki. Ludzie w kozackich mundurach i podający się za aktywistów ruchów proputinowskich atakowali protestujących na Placu Puszkina. Policja nie reagowała na ich działania.

OWD-Info ogłosiła o godz. 17 czasu moskiewskiego (godz. 16 w Polsce), że w Petersburgu zatrzymano 112 uczestników demonstracji zwołanej przez Nawalnego. Zgromadzenie miało się odbyć na Placu Pałacowym, ale plac został uprzednio zajęty przez wojskowych i uczestników zlotu motocyklistów. Z tego względu zwolennicy Nawalnego demonstrowali w kilku osobnych grupach, m.in. na Newskim Prospekcie i Placu Powstania.

Nieco ponad 50 osób policja zatrzymała w Krasnodarze, a ponad 60 - w przemysłowym mieście Togliatti na Powołżu. Do zatrzymań doszło także przed południem w sobotę w miastach Syberii - Krasnojarsku i Nowokuźniecku. Doniesienia o zatrzymanych napłynęły także m.in. z Barnaułu, Penzy, Samary, Jekaterynburga, Tomska, Tweru i Woroneża.

Uczestnicy protestów są przewożeni na komisariaty, gdzie policja sporządza protokoły o zatrzymaniu. Zatrzymywani byli w sobotę również aktywiści sztabów Nawalnego. W Krasnojarsku przed sądem miejskim stanęła koordynatorka lokalnego sztabu Jana Gierasimowa, której zarzucono naruszenie trybu organizacji zgromadzenia publicznego.

Protesty, które Nawalny zapowiadał w łącznie około 90 miastach Rosji, odbywały się pod hasłem "On nie jest dla nas carem", a okazją było zaplanowane na 7 maja zaprzysiężenie Putina na nową kadencję prezydencką. Nawalny zarzucił Putinowi, iż po nieuczciwych - w ocenie opozycjonisty - wyborach prezydenckich w marcu uzyskał "faktycznie carskie kompetencje" i zamierza "rządzić Rosją jak swym majątkiem", w interesach "wąskiej grupy, która przechwyciła całą władzę".

Opozycjonista wezwał także do zaprotestowania przeciwko korupcji, nierówności oraz przeciw cenzurze i blokadzie komunikatora internetowego Telegram.