W swoim wystąpieniu w waszyngtońskim konserwatywnym ośrodku politologicznym, założonym z inicjatywy słynnego amerykańskiego stratega i futurologa Herman Kahna, Mike Pence oskarżył Chiny o mieszanie się w amerykańską politykę wewnętrzną i manipulowanie opinią publiczną w USA. W ubiegłym tygodniu o ingerowanie w amerykańskie wybory oskarżył Chiny prezydent USA Donald Trump.
Pence argumentował, że władze w Pekinie w celu wywarcia wpływu na amerykańską opinię publiczną wykorzystują różne stanowiska władz federalnych i stanowych wobec polityki Trumpa, tajnych agentów, finansowane przez Chiny amerykańskie organizacje społeczne, propagandę na uczelniach oraz posiadane przez władze w Pekinie stacje radiowe nadające w USA.
Amerykański wiceprezydent w swoim wystąpieniu cytował niewymienionego z nazwiska wysokiego funkcjonariusza amerykańskiego wywiadu, który mu powiedział, że "rosyjskie działania bledną w porównaniu z tym, co obecnie robią Chińczycy".
Zdaniem Pence’a prowadzone na różnych frontach chińskie poczynania zmierzające do skłócenia Amerykanów i wywarcia wpływu na wybory dowodzą, że polityka prezydenta Trumpa wobec Pekinu, w przeciwieństwie do jego poprzedników w Białym Domu, jest skuteczna i dlatego "Chiny chcą innego prezydenta Stanów Zjednoczonych".
Wiceprezydent w swoim wystąpieniu przedstawił Chiny jako podstawowe zagrożenie ekonomiczne i militarne dla Stanów Zjednoczonych.
Pence wskazał, że Chiny przeznaczają na swoje siły zbrojne więcej niż w sumie wszystkie inne państwa regionu i - mimo obietnic, że tego nie uczynią - zwiększają swoją obecność wojskową na Morzu Południowochińskim. Pence przypomniał, że w ubiegłą niedzielę chiński okręt wojenny na wodach międzynarodowych zbliżył się do amerykańskiego niszczyciela USS Decatur na niebezpieczną odległość zaledwie 45 stóp (ok. 15 metrów) i tylko dzięki szybkiemu manewrowi kapitana amerykańskiego niszczyciela nie doszło do zderzenia.
Amerykański wiceprezydent zapowiedział, że Waszyngton nie da się zastraszyć poczynaniami Chin na Morzu Południowochińskim, a amerykańska flota wojenna będzie operowała wszędzie, "gdziekolwiek pozwala na to prawo międzynarodowe i wymaga tego ochrona" amerykańskich interesów.
Pence oskarżył również władze w Pekinie o "gospodarczą agresję", która służy rozbudowie potęgi militarnej Chin, przekuwaniu nie "mieczy na lemiesze", ale - jak mówił - "lemieszy na miecze".
Wiceprezydent skrytykował "chińską dyplomację długów" prowadzącą do uzależniania państw, które zaciągnęły wielomilionowe pożyczki na infrastrukturę.
Jako przykład tej "dyplomacji długów" Pence podał przejęcie przez Chiny z powodu niespłacanych długów portu w Sri Lance oraz olbrzymie zadłużenie wobec Chin rządzonej przez dyktaturę prezydenta Nicolasa Maduro Wenezueli.
Swoje cele polityczne władze w Pekinie - jak argumentował Pence - często realizują przy pomocy amerykańskich firm. Jako przykład wiceprezydent wskazał hollywoodzkie wytwórnie filmowe, które łatwo ulegają dyktatowi Chin w obawie przed utratą lukratywnego rynku.
Pence wezwał także korporację Google - amerykańskiego giganta sektora IT - aby natychmiast wstrzymała prace nad przygotowywaną dla Chin aplikacją Dragonfly. Zdaniem Pence'a wyszukiwarka ta "wzmocni cenzurę partii komunistycznej i kontrolę życia osobistego obywateli" w tym - jak nazwał wcześniej Chiny - "opresyjnym, orwellowskim państwie".
Aby przeciwdziałać agresywnej polityce Chin - mówił wiceprezydent - USA zaostrzą kontrolę transferu amerykańskiej najnowocześniejszej technologii i poprzez "serię dwustronnych porozumień" zacieśnią współpracę ze swoimi sojusznikami w Azji.
Pence wskazał na podpisanie w ubiegłym tygodniu nowego układu o wolnym handlu z Koreą Południową i podkreślił, że Stany Zjednoczone "wkrótce zaczną negocjować układ o wolnym handlu z Japonią". Poinformował też, że kolejne inicjatywy regionalne USA przedstawią podczas forum Współpracy Ekonomicznej Azji i Pacyfiku (APEC) w Papui Nowej Gwinei w listopadzie.
Amerykańscy komentatorzy zwracają uwagę, że ostra krytyka władz w Pekinie przez amerykańskiego wiceprezydenta ma miejsce w okresie zwiększonego napięcia w stosunkach amerykańsko-chińskich, które jest spowodowane sankcjami ekonomicznymi, jakie oba państwa wprowadziły na produkty swojego eksportu. Zdaniem obserwatorów ostry ton wypowiedzi Pence'a jest zapowiedzią, że konflikt ten nie będzie szybko rozwiązany.