Sędzia Helena Kralova uznała, że były polityk dopuścił się przestępstwa wzniecania nienawiści wobec grupy osób oraz ograniczania ich praw i wolności przez negowanie, kwestionowanie lub akceptację ludobójstwa. Sąd wymierzył Stanikowi karę 1 roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz 70 tys. koron grzywny (około 12 tys. PLN). Wyrok nie jest prawomocny.

Reklama

Prokuratura zarzuciła Stanikowi, że 24 października 2017 r. w restauracji poselskiej miał stwierdzić, że homoseksualizm jest chorobą, a homoseksualiści "powinni być zabijani po urodzeniu". Miał także mówić, że homoseksualiści, Romowie i Żydzi powinni być wysyłani do gazu. Oskarżony zaprzeczył, jakoby wygłaszał takie opinie, gdy w restauracji poselskiej świętował sukces wyborczy partii SPD. Przyznał, że była wtedy mowa o mniejszościach, ale odrzucił podejrzenia, że miałby się o nich wypowiadać obraźliwie. Zapewniał także, że nie jest rasistą.

Zdaniem Stanika celem oskarżenia jest zaszkodzenie partii SPD oraz jej szefowi Tomio Okamurze. Uznał także, że wyrok ma na celu zastraszenie obywateli. - Nie skarżcie się, bądźcie cicho, albo skończycie jak Stanik – mówił podczas rozprawy.

Sąd uznał, że wina oskarżonego została dowiedziona. Podkreślił także, że Stanik wypowiadał się w czasie, kiedy pełnił funkcję sekretarza generalnego partii, więc "zwracano na niego większą uwagę niż na inne osoby". Ludzie "mogli również sądzić, że wypowiada się w imieniu całej SPD i że podobne oceny są do zaakceptowania".

Reklama