- Obecność wojsk USA w Niemczech to obopólny interes bezpieczeństwa. Nie mam żadnych sygnałów, że Stany Zjednoczone uważają inaczej - oświadczyła Kramp-Karrenbauer w rozmowie z magazynowym niedzielnym wydaniem dziennika "Bild" - "Bild am Sonntag" ("BamS").

Reklama

9 sierpnia ambasador Stanów Zjednoczonych w RFN Richard Grenell ponownie ostrzegł Berlin, że jego kraj wycofa część żołnierzy znad Renu i przeniesie ich do Polski. To konsekwencja zbyt niskich - w ocenie Waszyngtonu - wydatków Niemiec na obronność.

- To naprawdę obraźliwe oczekiwać, że amerykański podatnik nadal będzie utrzymywał ponad 50 tys. Amerykanów (żołnierzy i cywilnej obsługi) w Niemczech, podczas gdy Niemcy wykorzystują pieniądze z nadwyżki handlowej na własne cele - oświadczył Grenell w rozmowie z agencją dpa.

Stany Zjednoczone chcą zwiększyć liczbę swoich żołnierzy rozmieszczonych w Polsce z 4,5 tys. do 5,5 tys. Prezydent Donald Trump nie zamierza jednak wysyłać na kontynent europejski dodatkowych sił, lecz przenieść stacjonujące tu już oddziały. W czerwcu oświadczył, że mógłby uszczuplić kontyngent obecny w Niemczech.

Reklama

W 2014 roku podczas szczytu w walijskim Newport państwa NATO zobowiązały się, że w ciągu 10 lat podniosą wydatki na cele wojskowe do 2 proc. PKB rocznie. Niemcom trudno będzie spełnić nawet własną późniejszą obietnicę - 1,5 proc. Założenia planów budżetowych ministra finansów Olafa Scholza (SPD) na lata 2020-23 przewidują wręcz obniżenie odsetka PKB przeznaczanego na obronność. W 2023 roku ma on wynieść 1,26 proc. PKB.

Mimo to Kramp-Karrenabeur zapewniła w rozmowie z "BamS", że Niemcy czują się zobowiązani do wypełnienia obietnicy z Newport. - Do 2024 roku chcemy dojść do wydatków w wysokości 1,5 proc. PKB. Będzie to ważny krok. Ponadto jednoznacznie trzymamy się celu 2 proc. - zadeklarowała szefowa resortu obrony i jednocześnie przewodnicząca CDU.

Reklama

Kwestia wydatków na Bundeswehrę jest jednym z tematów budzących największe kontrowersje w rządzącej w RFN koalicji chadeków i socjaldemokratów z SPD. Ci drudzy nie chcą bowiem zwiększać budżetu wojska.