"To wezwanie nic nie zmienia - tylko więcej wniosków o dokumenty, zmarnowany czas i pieniądze podatników, wszystko po to, aby przekonać się, że prezydent nic złego nie zrobił" - oświadczyła rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham w komunikacie po tym, jak szefowie komisji zagranicznej, wywiadu oraz nadzoru i reform w Izbie Reprezentantów zażądali od Białego Domu pod rygorem odpowiedzialności karnej (subpoena) wszystkich dokumentów w sprawie afery ukraińskiej.

Reklama

"Biały Dom odmówił współpracy, a nawet odpowiedzi na wiele wniosków od naszych komisji o dobrowolne przekazywanie dokumentów. Po prawie miesiącu wydaje się oczywiste, że prezydent wybrał drogę wyzwania, utrudniania i zatajenia" - napisali wspólnie w oświadczeniu szefowie komisji, prowadzących śledztwo w sprawie rozmowy Trumpa z Zełenskim.

"Głęboko żałujemy, że Prezydent Trump postawił nas i naród w tej sytuacji, ale jego działania nie pozostawiły nam wyboru. Musimy wysłać to wezwanie" - wyjaśnili szefowie trzech komisji. Prezydentowi dano czas do 18 października.

Prawnicy Trumpa twierdzą, że może on takie wezwania ignorować dopóki izba niższa Kongresu nie przyjmie oficjalnego wniosku o rozpoczęcie procedury impeachmentu. Amerykański prezydent uważa z kolei, że taki ruch ze strony Demokratów może ich wiele ksztować. - Naprawdę myślę, że w sondażach zapłacą za to ogromną cenę - powiedział Trump.

Izba Reprezentantów zwróciła się także w piątek do wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a o przedstawienie wszystkich dokumentów, dotyczących rozmowy Trumpa z Zełenskim. Pence ma czas na to do 15 października. Szefowie trzech komisji wyjaśnili ponadto, że chcą dowiedzieć się więcej o spotkaniu Pence'a z Zełenskim, które miało miejsce 1 września w Warszawie przy okazji obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

Według agencji AP także i to żądanie pozostanie bez echa. Rzeczniczka Pence'a, Katie Waldman odrzuciła wniosek Izby Rprezentantów i stwierdziła, że "biorąc pod uwagę jego szeroki zakres nie wydaje się to poważną prośbą".

Reklama

Izba Reprezentantów, w której większość mają Demokraci, w zeszłym tygodniu wszczęła śledztwo, które może doprowadzić do impeachmentu Trumpa. Sprawa dotyczycy podejrzeń, że prezydent wywierał naciski na władze Ukrainy, by zaszkodzić swojemu potencjalnemu rywalowi Joe Bidenowi w następnych wyborach prezydenckich.

Trump rzekomo wywierał presję na Zełenskiego, domagając się, by władze tego kraju wznowiły śledztwo w sprawie syna Bidena, który był zatrudniony w ukraińskiej firmie gazowej Burisma Holdings.

W zredagowanym raporcie sygnalisty na ten temat autor napisał, że Trump, rozmawiając z Zełenskim, zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA, a Biały Dom starał się ukryć zapis tej rozmowy. Prawo wyborcze w USA zabrania korzystania z pomocy obcych państw.

Amerykański prezydenta uważa, że sygnalista przedstawił jego "doskonałą rozmowę" z prezydentem Ukrainy w "sposób całkowicie niedokładny i kłamliwy", opierając się na "informacjach z drugiej i trzeciej ręki".