Atlantyk o tej porze roku bywa zimny i kapryśny. Sztormy, wysokie fale. Ale młodego Rosjanina oszczędził. Złodziej cudem chyba przetrwał miesiąc w małym, kilkumetrowym jachcie. Był brudny, głodny i odwodniony. Irlandczycy trafili na niego ponad 200 kilometrów od wybrzeża.
"Gdybyśmy go nie znaleźli, na pewno by umarł" - nie ma wątpliwości Terry Ward z marynarki wojennej.
22-letni Rosjanin był tak wyczerpany, że nie mógł mówić. Powiedział tylko, że nazywa się Valdim Smolyak. Natychmiast zajęli się nim lekarze. Okazało się, że łódkę, którą dryfował, skradziono prawie miesiąc temu z francuskiego portu Roscoff. To znaczy, że mężczyzna mógł pokonać na morzu nawet pół tysiąca kilometrów.
Marynarze odstawili Rosjanina do bazy. Jak tylko poczuje się lepiej, przesłucha go policja.