Kapitan Sowiński, po wyjściu z portu w Puerto Williams, płynął samotnie jachtem Bona Terra, kierując się na Wyspę Wielkanocną. W okolicach Przylądka Horn dostał się w bardzo trudne warunki. Po tym, jak złamały się oba maszty, uszkodzeniu uległ kadłub, a jacht nabierał wody, kapitan Słowiński wezwał pomoc przez radio.

Reklama

Akcję ratunkową prowadziła chilijska marynarka wojenna z zaangażowaniem lotnictwa, a także znajdujących się w tym rejonie statków oraz innych jednostek. Ostatecznie polskiego żeglarza podjął na pokład kuter rybacki. Kapitan Słowiński, mocno wychłodzony trafił do szpitala w Puerto Williams. Stan jego zdrowia lekarze ocenili jako dobry.

Bardzo trudne warunki wykluczyły możliwość ratowania jednostki, ale chilijscy ratownicy nie potwierdzili, że zatoneła. Choć w tekich warunkach, jakie panują wokół Przylądka Horn jest to trudne.- zakończyła sekretarz ambasady.

Niedawno kecz Bona Terra, którą dowodził Janusz Słowiński z JKMW Kotwica Gdynia (laureat Nagrody Honorowej TVP S.A. Rejs Roku 2006), wpisała się w historię polskiego żeglarstwa najdalszym rejsem na południe poza 68. stopień szerokości południowej.

14-metrowy kecz Bona Terra zbudowany w 1995 roku (długość 14 m, szerokość 4 m, zanurzenie 1,9 m, powierzchnia żagli 80 m kw.) miał w swej historii kilka znaczących sukcesów, m.in. opłynięcie globu trasą passatową (1996-2001) i dwukrotne okrążenie Przylądka Horn (2005-2006).