To miał być piękny, samotny rejs przez cał Ocean Spokojny. Niestety, nieubłagana natura nie pozwoliła kapitanowi jachtu Januszowi Słowińskiemu zrealizować marzeń. Na wysokości przylądka Horn prędkość wiatru przekraczała 180 kilometrów na godzinę, a wysokość fal dochodziła do 10 metrów. Żywioł złamał oba maszty jak zapałki, uszkodzeniu uległ kadłub - przekazuje RMF FM.

Reklama

Kapitan wezwał pomoc przez radio. Do akcji natychmiast przystąpiły chilijska marynarka wojenna, a także znajdujące się w tym rejonie inne statki. Ostatecznie polskiego żeglarza podjął na pokład kuter rybacki. Kapitan trafił do szpitala w Puerto Williams. Jest cały i zdrowy.

Niestety, jednostka poszła na dno. Kecz "Bona Terra" został zbudowany w 1995 roku. Mierzył czternaście metrów długości i cztery szerokości, miał żagle o powierzchnia 80 metrów kwadratowych. W lutym podczas wyprawy "Sails on Antarctica" załoga jachtu jako pierwsza w historii polskiej żeglugi morskiej pokonała 68. stopień szerokości południowej.