W opublikowanym w czwartek wywiadzie Timmermans podkreślił, że na konferencji klimatycznej Cop w Madrycie w grudniu chce zaprezentować plan działań Unii w sprawie ochrony środowiska. Wszystkie konkretne kroki i inwestycje w tej sprawie, zebrane w pakcie klimatycznym, zamierza, jak wyjaśnił, przedstawić na przyszłorocznej konferencji w Glasgow.
- Jeśli pokażemy, że stajemy się światowym liderem zielonej ekonomii, inni pójdą za nami. Kiedy Chiny widzą Europę zwartą, traktują nas bardzo serio - oznajmił wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej. Jego zdaniem potrzebna jest cierpliwość w podejściu do USA, gdzie za niecały rok odbędą się wybory.
- Na razie będę rozmawiać z poszczególnymi stanami i miastami amerykańskimi. Ale jeśli zaczniemy natychmiast działać w sprawie podatku węglowego i zmusimy Kanadyjczyków, Chińczyków i resztę Azji do rozmowy z nami, będziemy silniejsi w chwili, gdy Waszyngton powróci na scenę - oświadczył Timmermans.
Poproszony o potwierdzenie doniesień, że suma, jaka zostanie wyłożona na "zieloną rewolucję", wyniesie około 3 bln euro do 2050 roku, odparł, że nie jest ona "przesadzona". Jak zaznaczył, fundusze te mają pochodzić z krajowych i europejskich źródeł publicznych, środków prywatnych i Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Mówiąc o planach wprowadzenia granicznego podatku węglowego wiceszef Komisji stwierdził: Musimy powiedzieć partnerom spoza UE, że jeśli ich produkt truje bardziej niż ten europejski, trzeba zapłacić na granicy za to, by mógł wjechać. Te pieniądze wykorzystamy na sfinansowanie przemiany ekologicznej.
Zapytany o to, czy Włochy zdołają dotrzymać kroku, stwierdził: Nie ma czasu do stracenia, a wyzwanie jest ogromne również dla was. Oczywiście są kraje z przemysłem, który bardziej zatruwa środowisko, takie jak Polska, i będą miały większe trudności z przeprowadzeniem zmian.
Frans Timmermans wyznał, że nie wie, czy w kwestiach polityki migracyjnej czy ekologicznej Komisja otrzyma w Parlamencie Europejskim tak szerokie poparcie, jak podczas głosowania nad jej składem w środę. W tym kontekście zaznaczył: Myślę o polskich konserwatystach i Niemcach z CDU, którzy boją się o swój przemysł.
- Wiele trzeba zrobić, by przekonać wszystkich - przyznał.
Zapytany o to, co należy zrobić, by "powstrzymać suwerenistów" w UE, oświadczył: Suwerenizm jest jak pijaństwo; na początku czujesz się silny, ale potem budzisz się z nierozwiązanymi problemami, a do tego z bólem głowy. Nacjonaliści najpierw tworzą wroga, potem zakładają plemię, w którym przywódca ma zawsze rację, a członkowie go bronią niezależnie od wszystkiego.
- Tak umiera prawda i demokracja. Nacjonalizm izoluje, podczas gdy dzisiaj odpowiada się na sprawy klimatu i rewolucję technologiczną trzymając się razem - ocenił Timmermans.
Wiceszef wykonawcy KE zabrał też na Twitterze głos w sprawie "stref wolnych od LGBT", które były przedmiotem niedawnej debaty w europarlamencie.
"Bycie gejem to nie ideologia, tak samo jak bycie czarnym czy białym, kobietą czy mężczyzną. W Europie nikt nie powinien być atakowany czy wykluczany za to, kim jest. Strefy wolne od LGBT to manifestacja ideologii, która przyniosła Europie tylko niedolę i przemoc. Powiedz NIE nienawiści" - napisał Timmermans.