W Brukseli rozbrzmiał chór Sorosa – pisze dziennik "Magyar Hirlap", nawiązując do sformułowania użytego dzień wcześniej przez rzecznika rządu, Zoltana Kovacsa. Według gazety "pytających na wczorajszym wysłuchaniu o węgierskiej praworządności nie interesowały fakty".
"Magyar Hirlap" przytoczył opinię Kovacsa, że na wysłuchaniu stało się oczywiste, iż "także w nowej Komisji Europejskiej znaleźli się ludzie George’a Sorosa pod kierownictwem wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa".
Dzienniki cytują też słowa węgierskiej minister sprawiedliwości Judit Vargi po wysłuchaniu, że "gdyby Unia obawiała się o stan praworządności (na Węgrzech), to postępowanie już dawno można było zamknąć, gdyż węgierska delegacja udzieliła wyczerpujących odpowiedzi na wszystkie pytania".
"Magyar Hirlap" dodaje, że unijny komisarz ds. sprawiedliwości Didier Reynders powiedział, że chciałby odwiedzić Węgry, a także Polskę, którą również po raz kolejny zajmowano się we wtorek w ramach procedury z art 7. unijnego traktatu.
Inny dziennik prorządowy, "Magyar Nemzet", pisze o "niekończącym się postępowaniu w sprawie praworządności" na Węgrzech. Jak podkreśla, postępowanie rozpoczęto ponad rok temu, a dopiero we wtorek doszło do drugiego wysłuchania. Gazeta pisze, że na wysłuchaniu pytano o wymiar sprawiedliwości oraz o wolność akademicką i wolność prasy.
"Judit Varga jeszcze pod koniec listopada mówiła naszej gazecie, że utrzymywanie postępowania w sprawie praworządności w porządku dziennym jest niczym więcej jak bronią w atakach politycznych, które są przypuszczane na Węgry czy Polskę" – pisze dziennik.
"Magyar Hirlap" oraz lewicowa "Nepszava" piszą też o oburzeniu, jakie wywołał w Brukseli fakt, że Kovacs relacjonował i komentował na żywo przebieg wysłuchania na Twitterze, choć posiedzenie odbywało się za drzwiami zamkniętymi.
"Nepszava" podkreśla, że UE oczekuje pisemnych przeprosin za ten "przykry incydent", a szef luksemburskiej dyplomacji Jean Asselborn poprosił Kovacsa o wyjście z sali.
"Magyar Hirlap" wspomina, że Kovacs napisał na Twitterze m.in., że postępowanie przeciw Węgrom nie ma nic wspólnego z praworządnością czy wolnością prasy, lecz jest to motywowany ideologicznie atak polityczny przeciw krajowi, którego demokratycznie wybrane kierownictwo nie podoba się "chórowi Sorosa" i jego lewicowym towarzyszom.