Wideo obejrzało już ponad 200 tysięcy internautów, a o manierach przyszłego premiera rozpisują się australijskie gazety - donosi DZIENNIK.
"To z pewnością polityczny sabotaż przeciwników Partii Pracy" - pisze komentator jednej z popołudniówek. "To wideo spowoduje więcej szkód niż najbardziej nawet głośny skandal polityczny".
Czy Australijczycy mogą sobie pozwolić na takiego premiera? - zastanawia się serwis News.com.au. Sam bohater niecodziennego skandalu jak na razie odmawia komentarza w tej sprawie. "Nasza ojczyzna szykuje się do wyborów, czy naprawdę nie macie już o czym pisać?" - powiedział w rozmowie z dziennikarzami.