Siedemnastolatka przyjechała do Brukseli, by wziąć udział w posiedzeniu Komisji Europejskiej podczas którego przyjęto propozycję prawa klimatycznego. Ma ona zapewnić, że UE wypełni cel neutralności klimatycznej do 2050 r. Aktywistka wzięła udział w spotkaniu kolegium komisarzy, ale nie wystąpiła na konferencji prasowej z szefową KE Ursulą von der Leyen, tylko udała się na nadzwyczajne posiedzenie komisji ds. środowiska PE.

Reklama

Jednak nawet najbardziej nastawionym proekologicznie eurodeputowanym nie szczędziła gorzkich słów. Nasz dom płonie! Alarm nie jest fałszywy, a państwo wracają sobie jak gdyby nigdy nic do niego, aby zjeść kolacje, obejrzeć film i pójść do łóżka, nie dzwoniąc na straż pożarną. Przepraszam bardzo, ale to w ogóle nie ma sensu - ubolewała Thunberg.

Jeszcze przed ogłoszeniem przez Komisję jej propozycji Thunberg wraz z innymi aktywistami organizującymi strajki szkolne na rzecz klimatu oceniła, że liderzy UE kapitulują w sprawie walki z globalnym ociepleniem. Komisja zapowiedziała, że do września przedstawi plan w sprawie zwiększenia celu redukcji emisji CO2 do 2030 r. do 50-55 proc. Obecnie ten cel to 40 proc.

Szwedka krytykowała podejście KE i fakt, że UE chce dojść do neutralności klimatycznej w 2050 r. Gdy dom płonie to nie czeka się kilka dodatkowych lat, by powstrzymać ten pożar, a właśnie to proponuje dziś Komisja Europejska - oceniła.

Jej zdaniem prawo klimatyczne z celem neutralności wyznaczonym na połowę tego stulenia jest "kapitulacją" i rezygnacją z robienia wszystkiego, co jest możliwe, by zadbać o przyszłość. Thunberg uznała, że projekt KE to jasny sygnał, że podejmowane działania będą nieskuteczne.

Szwedka jest założycielką ruchu młodzieżowych strajków "Piątki dla przyszłości", które zmobilizowały miliony uczniów ludzi na całym świecie, by domagać się od rządów bardziej stanowczych działań w walce z globalnym ociepleniem.