Większość ośrodków badania opinii publicznej daje McCainowi siedem punktów procentowych przewagi nad drugim w rankingu Mike’em Huckabee.

"Zwycięstwo w Michigan, a potem bardzo prawdopodobne w Newadzie i Południowej Karolinie, praktycznie zakończy wyścig po stronie Republikanów i zrobi z McCaina lidera partii" - powiedział DZIENNIKOWI prof. John Padgett z Uniwersytetu Chicagowskiego.

Reklama

Konserwatyści zjednoczą się wokół niego i skoncentrują na walce z liderem demokratów - Hillary Clinton lub Barackiem Obamą. Słynący z niezależności senator z Arizony walczył o głosy mieszkańców Michigan m.in. w towarzystwie Josepha Liebermana, kandydata... Demokratów na wiceprezydenta w 2000 r.

Równie niezależny Lieberman od początku wspiera jego kampanię twierdząc, że Ameryce potrzeby jest prezydent o umiarkowanych, lecz wyrazistych poglądach.

"Mnie także wiele razy się zdarzyło, że przedkładałem dobro kraju nad interes partii" - tak na sobotnim wiecu w miasteczku Howell McCain tłumaczył obecność w swojej kampanii polityka de facto z drugiej strony barykady. Ale za tymi frazesami kryje się coś więcej - w republikańskich prawyborach w Michigan mogą głosować wszyscy, niezależnie od przynależności partyjnej, dlatego senator liczy na głosy niezależnych, a także wahających się Demokratów.

To właśnie te dwie grupy przyczyniły się do jego zwycięstwa nad Georgem W. Bushem w podobnym plebiscycie w Michigan w 2000 r. Dziś McCain liczy na powtórkę wyniku sprzed ośmiu lat. Senator wraca do głównej rozgrywki o partyjną nominację po miesiącach niepowodzeń.

W Kongresie upadł przygotowany przez niego projekt ustawy, która miała uregulować status nielegalnych imigrantów: poparcie dla polityka z Arizony spadło poniżej 10 proc. Kulała jego kampania - sztab McCaina musiał zwolnić wiele osób, bo brakowało pieniędzy.

Reklama

Osłabiony polityk mimo wszystko postanowił zawalczyć w drugich tegorocznych prawyborach w New Hampshire - i wygrał. Po Michigan jego pozycja ma szansę jeszcze bardziej się umocnić. Z kolei dla mormona Mitta Romneya wtorkowe prawybory to gra o wszystko.

Jeśli przegra, jego szanse na reprezentowanie Republikanów w walce o prezydenturę spadną do zera. Byłaby to też porażka wyjątkowo dotkliwa, bo ojciec Romneya był w latach 60. gubernatorem Michigan, a sam Mitt spędził tu dzieciństwo.

"Jeśli zostanę prezydentem, nie spocznę, dopóki Michigan nie wróci na drogę ekonomicznego sukcesu" - zaapelował do mieszkańców podupadającego regionu. W walkę we wtorkowym plebiscycie może włączyć się też zwycięzca republikańskich prawyborów w Iowa, Mike Huckabee, który jednak traci do liderów sześć punktów procentowych.

Były gubernator Arkansas, a przy okazji pastor baptystów, odwoływał się w ostatnich dniach kampanii do sumień chrześcijańskich fundamentalistów, czyli głównej bazy swego elektoratu. Ostatni z wielkiej czwórki republikańskich kandydatów Rudy Giuliani w ogóle nie zabiegał o głosy mieszkańców Michigan.

To już trzeci stan, który były burmistrz Nowego Jorku oddaje walkowerem. Giuliani koncentruje się na Florydzie, gdzie prawybory odbędą się 29 stycznia. Strategia tak opóźnianego startu jak na razie mu się nie opłaciła, bo w sondażach wypada coraz gorzej. W badaniach z Florydy wyprzedził go już John McCain.