Jeszcze nie policzono strat po wczorajszych rozruchach w Belgradzie, gdzie 300 tysięcy Serbów demolowało ulice i podpalono ambasadę USA, a znowu dolano oliwy do ognia nowego bałkańskiego konfliktu. Obradujący w Banja Luce parlament Republiki Srpskiej zagroził odłączeniem od Bośni i Hercegowiny.
"Jeśli znacząca liczba członków ONZ, a zwłaszcza członków Unii Europejskiej, uzna niepodległość Kosowa, zgromadzenie nasze przyjmie, że stanowi to precedens w zakresie uznania prawa do samookreślenia, w tym również do secesji" - głosi rezolucja uchwalona porażającą większością głosów.
Tym samym zgromadzenie Serbów zagwarantowało sobie "prawo" do wystąpienia z Bośni i Hercegowiny. Pójdą za przykładem Kosowa, w którym Albańczycy ogłosili 17 lutego niepodległość i odłączyli się od Serbii.
"Republika Srpska uzna, że ma prawo do zorganizowania referendum, które zadecyduje o jej statusie państwowym" - zapowiedział parlament.
Republika Srpska to jedno z dwóch państw składowych Bośni i Hercegowiny. Drugim jest Federacja Bośni i Hercegowiny. Dzisiejszy status Bośni został uregulowany porozumieniem pokojowym z 1995 roku, które kończyło trzyletnią wojnę domową w tym rejonie.