Chłodnia miała 6 metrów długości i 2,2 metra szerokości. Przemytnicy zapakowali do niej 121 osób. Zamknęli drzwi i ruszyli w drogę. Do raju, czyli kurortu turystycznego w okolicach wyspy Phuket.
Po kilku godzinach jazdy w chłodni wysiadła wentylacja. Ludzie zaczęli się dusić. Umierali w męczarniach, na oczach innych, którzy wiedzieli, że zaraz spotka ich podobny los. Pasażerowie walili w skrzynię, ale kierowca ich nie słyszał. Albo nie chciał słyszeć.
Kiedy wreszcie samochód się zatrzymał, 37 kobiet i 17 mężczyzn już nie żyło. 21 osób straciło przytomność. Byli niedotlenieni przez kilka godzin. Ich stan do tej pory jest ciężki. Kierowca, który zobaczył trupy w ciężarówce, uciekł.
Każda z ofiar przemytników zapłaciła im po 157 dolarów (ok. 375 zł) za... własną śmierć.