Peres, choć w tak ostrych słowach mówi o Iranie, jest przekonany, że jeśli świat zjednoczy się, by zablokować ambicje nuklearne Iranu, zbrojna akcja przeciwko Teheranowi nie będzie konieczna. Sam jednak nie wierzy w zapewnienia Iranu, że jego program nuklearny ma charakter czysto pokojowy. "Nie opracowuje się pocisków rakietowych dalekiego zasięgu, jeśli nie ma się głowic z bronią masowego rażenia" - powiedział prezydent Izraela.
Nic dziwnego, że Izrael tak ostro krytykuje politykę nuklearną Iranu. Tel Awiw zwyczajnie ma się czego bać. Teheran niejednokrotnie mówił bowiem, że Izrael należałoby "zetrzeć z mapy świata".
Iran krytykuje brutalność Amerykanów
nie zważając na słowa izraelskiego prezydenta, władze Iranu oświadczyły, że zasiądą do kolejnej rundy rokowań z przedstawicielami USA dopiero gdy Amerykanie "zaprzestaną brutalnych ataków" w Iraku.
Irańska agencja Fars cytuje słowa anonimowego przedstawiciela władz w Teheranie, który stwierdził, że biorąc pod uwagę obecne okoliczności, oraz szeroko zakrojone ataki amerykańskich sił na mieszkańców różnych irackich miast, zdaniem Iranu kolejna runda negocjacji nie ma najmniejszego sensu. To nawiązanie do toczących się w Basrze walk między amerykańskimi i irackimi siłami a zbrojnymi szyickimi bojówkami. Zdaniem Waszyngtonu bojówki te mają silne wsparcie ze strony irańskich agentów.
W zeszłym tygodniu Irakijczycy przedstawili dowody na to, że Iran przemyca do Iraku broń i szkoli szyickie bojówki. Premier Iraku zapowiedział już powołanie specjalnej komisji, która zajmie się dokumentowaniem, jak to określił, irańskiej ingerencji w wewnętrzne sprawy jego kraju.