Samolot wylądował na lotnisku Noi Bai w Hanoi pod koniec zeszłego roku. Leciał z Kambodży. Po wylądowaniu pilot zgłosił konieczność przeprowadzenia przeglądu i niezbędnych napraw. Dostał na to zgodę i zaparkował.
Samolot stał na lotnisku kolejne miesiące i nikt się nim nie interesował. Kiedy władze portu chciały sprawdzić, czy właściciel pofatyguje się po odbiór, spotkała je przykra niespodzianka. Nikt do maszyny się nie przyznał. Samolot miał oznaczenia kambodżańskiej linii lotniczej Air Dream. Okazało się jednak, że nic o niej wiadomo.
Według pracownika lotniska w Hanoi, samolot mógł należeć do Royal Khmer Airlines - linii lotniczych z Kambodży, które zbankrutowały. Dlatego właściciel się nie odzywa. Nie ma pieniędzy, żeby uregulować opłaty lotniskowe.
Historia może być jednak zupełnie inna. Po numerze silnika można spróbować prześledzić losy zgubionego boeinga. 33-letnia maszyna bardzo długo służyła w USA liniom American Airlines. Potem amerykańscy piloci latali na niej z Angoli.
25 maja 2003 roku samolot został najprawdopodobniej porwany z lotniska razem z załogą. Pilotów nigdy nie odnaleziono, znalazł się za to samolot. Porywacze lub nowy właściciel, który używał maszyny nielegalnie, już raczej się do niej nie przyznają. Oznaczałoby to dla nich spore kłopoty.