Dziewczyna zaczęła już chodzić po szpitalnym oddziale i wreszcie poznaje świat za oknem. Wie już, że to, co widziała w telewizorze w piwnicy, w domu, w którym ojciec trzymał ją przez 19 lat w zamknięciu, to nie - jak mówiła jej matka - zwykłe obrazki, a prawdziwe życie.
Dlatego poprosiła lekarzy, by pozwolili jej wyjść poza mury - tam, gdzie jeszcze nigdy w swym życiu nie była. Jak zdradził australijskiemu "Herald Sun" doktor Albert Reiter, który zajmuje się pacjentką, jej największym marzeniem jest popłynąć statkiem po rzece. A potem pójść na koncert Robbiego Williamsa. Bo tuż po wybudzeniu ze śpiączki jeden z lekarzy przyniósł jej walkmana, w którym była kaseta z piosenkami brytyjskiego gwiazdora, i Kerstin chce teraz usłyszeć, jak piosenkarz śpiewa na żywo.
Na razie jednak ciężko będzie spełnić jej marzenia. Lekarze chcą się upewnić, że cierpiącej na rzadką genetyczną chorobę nic już nie grozi. Do tego muszą ją powoli przyzwyczaić do światła słonecznego i nauczyć, jak zachowywać się na wolności. A to trochę potrwa.
Kerstin Fritzl całe życie spędziła w piwnicy. Ojciec, Joseph Fritzl, zamknął tam jej matkę Elizabeth i często gwałcił. Z tego związku urodziła się Kerstin i jej sześcioro rodzeństwa. Troje z nich spędziło całe życie w lochu, jedno zmarło przy urodzeniu, a troje wiodło normalne życie na górze.
W piwnicy był telewizor, ale matka wmówiła dzieciom, że to, co widzą, to tylko obrazki, i że cały świat to niewielki loch, w którym żyją.
Gdy dziewczyna ciężko zachorowała, jej matka przekonała potwora, by ten zawiózł dziewczynkę do szpitala. W jej ubranie wszyła karteczki z apelem o pomoc. Lekarze, gdy je przeczytali, od razu wezwali policję, która uwolniła rodzinę Fritzlów spod władzy potwora z Amstetten.