Zakład mięsny w Coesfeld w Nadrenii Północnej-Westfalii został w piątek czasowo zamknięty. Do niedzieli u ponad 200 z ok. 1200 pracowników firmy wykryto koronawirusa. Niemieckie media w ostatnich tygodniach wskazywały na wiele zakładów mięsnych, które stały się ogniskami nowych infekcji Covid-19.

Reklama

Sytuacja jest wynikiem problemów niemieckiej branży mięsnej, które są znane do dawna – twierdzi "Sueddeutsche Zeitung”. Tysiące pracowników pochodzących z Rumunii i Bułgarii "harują w nędznych warunkach” oraz "mieszkają w ciasnych, wieloosobowych noclegowniach i często są narażeni na samowolę pracodawców”.

Ich trudne położenie dodatkowo pogarsza fakt, że są zatrudniani nie bezpośrednio przez firmy, ale przez pośredników.

Zakłady muszą być kontrolowane częściej i lepiej, a główne osoby odpowiedzialne w firmach muszą być bardziej konsekwentnie pociągane do odpowiedzialności – skomentował tę sytuację Anton Hofreiter z partii Zielonych.

Jak podaje „Sueddeutsche Zeitung” również federalny minister pracy Hubertus Heil zwrócił się do swoich odpowiedników na szczeblu landowym, aby ochronę pracowników sezonowych w przemyśle mięsnym poddać ściślejszej kontroli.

Partia Die Linke (Lewica) na podstawie danych rządowych wyliczyła, że liczba kontroli podejmowanych przez organy ds. zdrowia i bezpieczeństwa pracowników w latach 2008-2018 zmniejszyła się o ponad połowę. Wyliczenia wskazują także, że w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia, na terenie którego znajduje się obecnie zamknięty zakład w Coesfeld, cztery z pięciu kontroli zostało przerwanych.

Heike Harstick, szef Stowarzyszenia Niemieckiego Przemysłu Mięsnego, bronił branży na łamach gazety twierdząc, że nie ma "szybkiego i łatwego rozwiązania”. Ostrzegł, że wzrost kosztów z powodu zaoferowania wszystkim pracownikom osobnego zakwaterowania może spowodować, że zakłady mięsne przestaną być konkurencyjne.