Kobieta, jak podała telewizja Fox News, była weteranką Air Force - w których służyła przez 14 lat - i gorącą zwolenniczką Donalda Trumpa. „Nic nas nie powstrzyma. Burza jest tutaj i będzie w DC w mniej niż 24 godziny” – pisała na Twitterze dzień przed środowymi protestami i zamieszkami w Waszyngtonie.

Reklama

35-latka mieszkała wraz z mężem niedaleko San Diego. Do Waszyngtonu udała się, by wziąć udział w protestach zwolenników Trumpa, którzy twierdzą, że w USA doszło do sfałszowania wyborów, a w środę próbowali siłowo przeszkodzić w zatwierdzeniu przez Kongres zwycięstwa Joe Bidena.

Z jej aktywności na Twitterze wynika, że popierała Trumpa i jego tezę o sfałszowaniu wyborów. Była również przeciwniczką restrykcji związanych z Covid-19, np. noszenia masek.

Potwierdzono śmierć trzech innych osób

Babbit została postrzelona w klatkę piersiową w czasie szturmu na Kongres. Prawdopodobnie strzał padł, gdy próbowała przez okno dostać się do jednego z pomieszczeń Kapitolu. Nie wiadomo, kto strzelał i jak dokładnie wyglądały okoliczności, chociaż w internecie pojawiło się nagranie, na którym widać Babbit. Policja zapowiedziała, że przeprowadzone zostanie śledztwo w celu wyjaśnienia tej sprawy.

Potwierdzono też śmierć trzech innych osób, jak podano, z powodu „nagłych sytuacji medycznych”.

Szef stołecznej policji poinformował w nocy, że zatrzymano dotąd 52 osoby w związku z wtargnięciem na teren Kapitolu oraz nielegalnym posiadaniem broni.

Do środowych wydarzeń doszło podczas marszu zwolenników Donalda Trumpa pod hasłem "Uratujmy Amerykę". Na około godzinę przed wtargnięciem części z nich, Trump przemawiał do zebranych, zachęcając ich, by "nigdy nie poddawali się" w walce przeciwko sfałszowanym jego zdaniem wyborom. Wtargnięcie zwolenników prezydenta przerwało i przedłużyło proces zatwierdzania przez Kongres wyników wyborów.