W nocy z poniedziałku na wtorek młody Palestyńczyk Ahmad Hijazi został zastrzelony przez izraelską policję podczas wymiany ognia z przestępcami w Tamrze, miejscowości w Zachodniej Galilei. Izraelskie media przekazały, że mężczyzna był studentem pielęgniarstwa. W jego pogrzebie, który odbył się we wtorek wieczorem uczestniczyły tysiące osób.
Jak podała AFP, w piątek Palestyńczycy postanowili wyrazić swój sprzeciw. Tłum skandował pod komisariatem policji "Precz z policją!" i wzywał polityków do podjęcia działań w walce z przestępczością na terenach Izraela zamieszkiwanych przez ludność arabską.
"Czas mija, a jest coraz więcej ofiar. Władze pozostawiły nas na pastwę losu, przyzwoliły na rozlew krwi naszych dzieci i zwiększenie się ilości nielegalnej broni" - napisał na Twitterze arabski poseł Youssef Jabareen.
Palestyńczycy, którzy pozostali na swoich ziemiach po utworzeniu państwa Izrael w 1948 r. stanowią ok. 20 proc. populacji tego państwa. Mówią, że są dyskryminowani, szczególnie po 2018 r., kiedy parlament izraelski Kneset uchwalił ustawę definiującą Izrael jako „państwo narodowe narodu żydowskiego” i nadał Żydom tzw. „wyjątkowe” prawo do samostanowienia.