Nie wykluczamy, że skoordynowane ataki miały związek z walkami gangów - stwierdził rzecznik policji Thomas Agnevik.
Policja najpierw otrzymała zgłoszenie o uzbrojonym mężczyźnie w Torshaella pod Eskilstuną. Gdy pojechali tam funkcjonariusze, w samej Eskilstunie zaczęto podpalać samochody, autobusy oraz elewacje budynków. Atak został skierowany także w komisariat policji. Zniszczono samochód do przewożenia policyjnych psów, pozostałe radiowozy polano benzyną. Aby opanować sytuację do Eskilstuny wezwano posiłki z innych miast Szwecji.
Według jednej z wersji śledztwa informacja o mężczyźnie z bronią była fałszywym alarmem, aby odwrócić uwagę policji.
Położone nad jeziorem Melar miasto Eskilstuna ma 70 tys. mieszkańców.