Urzędnicy amerykańscy w Kabulu przekazali talibom listę nazwisk obywateli amerykańskich i afgańskich sojuszników, aby umożliwić im przedostanie się na kontrolowany przez bojowników zewnętrzny obwód lotniska. Jednak fakt, że lista ta trafiła do ludzi, którzy w przeszłości brutalnie mordowali Afgańczyków współpracujących z USA i innymi siłami koalicji, rozgniewała część polityków i wojskowych.
- Zasadniczo po prostu umieścili wszystkich tych Afgańczyków na liście osób, których należy zabić - powiedział jeden z urzędników, który podobnie jak inni wypowiadał się pod warunkiem zachowania anonimowości. - To po prostu przerażające i szokujące - dodał.
Biden: Nie jestem pewien, czy istnieją takie listy
Zapytany o doniesienia "Politico" podczas czwartkowej konferencji prasowej prezydent Joe Biden powiedział, że nie jest pewien, czy istnieją takie listy, ale nie zaprzeczył, że czasami Stany Zjednoczone przekazują nazwiska talibom. - Zdarzały się sytuacje, kiedy nasze wojsko kontaktowało się ze swoimi odpowiednikami wśród talibów i mówiło, że na przykład ten autobus będzie przejeżdżał z określoną liczbą osób – powiedział. - Nie mogę powiedzieć z całą pewnością, że rzeczywiście istnieje lista nazwisk. Może istnieć. Ale nie znam żadnych okoliczności - zaznaczył.
Rzecznik Centralnego Dowództwa USA odmówił komentarza w tej sprawie.
Posunięcie, opisane w "Politico" na podstawie informacji od trzech urzędników USA, miało na celu przyspieszenie ewakuacji dziesiątek tysięcy ludzi z Afganistanu, gdy w zeszłym tygodniu w stolicy kraju wybuchł chaos po przejęciu kontroli nad krajem przez talibów.
Od upadku Kabulu w połowie sierpnia ewakuowano prawie 100 000 osób, z których większość musiała przejść przez liczne punkty kontrolne ustanowione przez talibskich bojowników.