Jak donosi "Washington Post", pozwane szkoły w Waukesha pod Milwaukee oraz Fall Creek w zachodniej części stanu zdecydowały przed rozpoczęciem roku szkolnego o zniesieniu środków zapobiegawczych obecnych w poprzednim roku. Obie placówki postąpiły tak wbrew zaleceniom Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) oraz stanowych władz sanitarnych.
W pozwie złożonym 6 października przeciwko okręgowi w Waukesha matka zakażonego ucznia Shannon Jensen zarzuca władzom, że "świadomie, niepotrzebnie, nieracjonalnie i nieodpowiedzialnie narażają społeczeństwo na Covid-19, zagrażając zdrowiu publicznemu".
Druga z matek, Gina Kildahl, która swój pozew złożyła w poniedziałek, oskarżyła władze, że ich "nieodpowiedzialne" decyzje przeciwko wprowadzeniu "rozsądnych środków przeciwko Covid-19" przyczyniły się do choroby jej syna i zmusiły go do dwutygodniowej przerwy w nauce.
Zapłacił właściciel browaru
W wywiadzie dla CNN Kildahl przyznała, że jej syn nie miał objawów i nie zaraził ani jej, ani jej męża. Dodała jednak, że obawia się długoterminowych skutków infekcji. Jak stwierdziła, celem pozwu jest zmuszenie władz szkolnych do wprowadzenia obowiązku noszenia maseczek. Podkreśliła przy tym, że obecne zasady prowadzą do stygmatyzacji tych dzieci, które noszą maski w szkole.
Choć obie szkoły dzielą setki kilometrów, koszty procesowe pokrywa jedna osoba - właściciel lokalnego browaru i były kandydat w wyborach do stanowej legislatury Kirk Bangstad. Powiedział on "Washington Post", że liczy, iż jego akcja zrodzi pozew zbiorowy, który doprowadzi do wprowadzenia środków przeciwepidemicznych we wszystkich szkołach w stanie.
- Chcemy, aby pociągnięto do odpowiedzialności zarządy szkolne, które są antynaukowe i antymaseczkowe - powiedział przedsiębiorca.
Choć obowiązki noszenia maseczek wprowadzone zostały w większości szkół w USA, w wielu miejscach - również w Wisconsin - prowadziły one do ostrych i głośnych protestów rodziców, a także gróźb kierowanych wobec władz szkolnych.