Grupa Wagnera zniosła dla potencjalnych najemników prawie wszystkie istniejące wcześniej ograniczenia. O ile jeszcze kilka miesięcy temu w organizacji nie zatrudniano nikogo oprócz Rosjan urodzonych w ojczyźnie, to teraz punkt werbunkowy w Molkinie koło Krasnodaru zaprasza także mieszkańców samozwańczych Donieckiej Republiki Ludowej, Ługańskiej Republiki Ludowej, Krymu a także cudzoziemców - relacjonuje BBC.

Reklama

W mocy utrzymany pozostał jedynie zakaz zatrudniania obywateli gruzińskich. Przeszkodą w zaciągnięciu się do grupy Wagnera przestały być długi wobec rosyjskiej Federalnej Służby Komorniczej, brak zaświadczenia o niekaralności i paszportu.

Mieli zlecenie zabójstwa Zełenskiego?

Brytyjskie gazety "Times" i "Independent" informowały pod koniec lutego, że ok. 400 najemników Grupy Wagnera miało pojawić się w Kijowie w celu przejęcia miasta i zabicia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego - pisze BBC. Dodaje, że w tym czasie, gdy trwała już agresja Rosji na Ukrainie, w miejscach publicznych w Rosji, na Krymie i w separatystycznych "republikach" w Donbasie pojawiły się ogłoszenia o naborze najemników.

Według jednego z najemników, który rozmawiał z dziennikarzem BBC, formacjami grupy dowodzą "czynni oficerowie GRU (rosyjski wywiad wojskowy)". Jak mówił, jedna z formacji miała wykonać pewne zadania "w pobliżu Charkowa", jej członkowie otrzymali pensję w wysokości 2100 dolarów i wrócili do domu. Rozmówca BBC twierdzi jednak, że obecnie żadni członkowie grupy Wagnera nie biorą udziału w wojnie na Ukrainie.