W przemówieniu na temat Europy wygłoszonym z okazji Dnia Europy, pierwszym od rozpoczęcia drugiej kadencji prezydenckiej, Macron mówił o wojnie na Ukrainie, przedstawiając obraz Europy zjednoczonej i będącej synonimem pokoju wobec Rosji. - Ukraina poprzez swoją walkę i odwagę jest już w sercu naszej Europy, naszej rodziny, naszej Unii - ocenił Macron. Dodał jednak, że "procedura rozszerzenia UE zajęłaby lata, a nawet dekady". W związku z tym zaapelował o stworzenie nowego typu "politycznej wspólnoty europejskiej", która pozwoliłaby krajom spoza Unii, takim jak Ukraina, na przyłączenie się "do podstawowych wartości europejskich".

Reklama

Na konferencji prasowej po przemówieniu zasugerował, że nowa forma stowarzyszenia politycznego z UE mogłaby przypominać tę z krajami bałkańskimi, współpracującymi z UE. - Ta nowa europejska wspólnota pozwoliłaby demokratycznym narodom europejskim, wiernym naszym podstawowym wartościom, znaleźć nową przestrzeń dla współpracy politycznej, w zakresie bezpieczeństwa, energetyki czy transportu, inwestycji w infrastrukturę - wyjaśnił Macron.

"Nie jesteśmy w stanie wojny z Rosją"

- Dzisiaj, 9 maja, wolność i nadzieja na przyszłość mają oblicze Unii Europejskiej. To w imię tej wolności i tej nadziei będziemy nadal wspierać Ukrainę, jej prezydenta i cały naród Ukrainy - stwierdził Macron podczas swojego przemówienia. - Musimy za wszelką cenę uniknąć wojny w Europie i dalszej eskalacji - powiedział Macron.

- Rosja popełnia na Ukrainie zbrodnie, które są niewyobrażalne - oświadczył. Jednocześnie podkreślił: - Nie jesteśmy w stanie wojny z Rosją.

Z powodu "wojny na Ukrainie i chęci odejścia od energii (uzyskiwanej z surowców) kopalnych, musimy więcej inwestować w (zieloną) energię" – podkreślił prezydent Francji. - Nasza niepodległość i nasza suwerenność są warunkiem naszej wolności - dodał Macron.

Macron opowiedział się również za modyfikacją traktatów unijnych, zaproponowaną wcześniej w poniedziałek przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. W przemówieniu w Strasburgu szefowa KE opowiedziała się za modyfikacją traktatów UE "w razie potrzeby" i rezygnacją z zasady jednomyślności w głosowaniach 27 krajów członkowskich dotyczących kluczowych kwestii.