Kissinger wyłonił się z zamierzchłej przeszłości i wypowiedział takie słowa. (...) Po tysiącach rosyjskich rakiet, dziesiątkach tysięcy zabitych Ukraińców, po zbrodniach w Buczy i Mariupolu, po tzw. obozach filtracyjnych, w których wrogowie zabijają, torturują, gwałcą i poniżają naszych obywateli (...) zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie nawoływał do uwzględnienia interesów Rosji - powiedział ukraiński przywódca w wystąpieniu opublikowanym na Facebooku.

Reklama

Jak podkreślił Zełenski, pochodzący z żydowskiej rodziny Kissinger uciekł w 1938 roku wraz z rodziną z nazistowskich Niemiec, próbując ratować swoje życie. "Miał wówczas 15 lat, przecież wszystko doskonale rozumiał. Wtedy nie mówił, że trzeba przystosować się do nazizmu zamiast z nim walczyć" - zaznaczył prezydent.

Różni "wielcy geopolitycy" nigdy nie dostrzegają zwykłych ludzi. Nie widzą Ukraińców żyjących na terytorium, które ci (eksperci) chcieliby wymienić w zamian za iluzję pokoju z Rosją - dodał Zełenski.

W ocenie ukraińskiego przywódcy zachodni liderzy są przyzwyczajeni do uwzględniania interesów Moskwy, ale nie potrafią przestawić się na sposób myślenia zakładający liczenie się z interesami Kijowa. "Świat nie okazał się gotowy na odwagę Ukraińców. (...) 24 lutego, czyli w dniu rosyjskiej inwazji, wiele osób w ogóle nie miało zamiaru wziąć pod uwagę naszego kraju, chociaż zawsze biorą pod uwagę postawę Rosji - nawet wówczas, gdy brakuje ku temu podstaw. Ci ludzie po prostu mają to w zwyczaju, ponieważ jest to dla nich wygodne, a często opłacalne" - ocenił prezydent.

99-letni Kissinger jest jednym z najbardziej uznanych światowych dyplomatów, autorem wielu klasycznych publikacji na temat polityki zagranicznej (m.in. książki "Dyplomacja"). W latach 1973-77 sprawował funkcję sekretarza stanu USA. W 1973 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla za wkład w negocjacje pokojowe na rzecz zakończenia wojny w Wietnamie.